Jeden z tych wieczorów, kiedy pragnie się poranka, którego jest się pewnym, że nie nastanie...
Przynajmniej nie teraz...
I pomimo ogromnego pragnienia, z każdą sekundą oddala się coraz bardziej...
I pomimo tej świadomości, z coraz to większą zawziętością wyciąga się po niego dłoń, z nadzieją spoczywającą na końcu błądzących w ciemnościach palców...
... a ta wraca do mnie pusta.
Autor
7150 wyświetleń
107 tekstów
28 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!