... hmmm, obserwując ten świat i ludzi, bardzo często widzę, że Ci co maja trwogę najczęściej zaczynają być bardzo religijni... tak jakby aprobata księdza i kościoła była ważniejsza niż "aprobata boża"... tak jakby "Bóg" musiał odpuścić i nagrodzić to co kościół uzna za stosowne... natomiast nie idzie za tym ani zadośćuczynienie za grzechy i błędy, ani zmiana postaw wobec innych ludzi, ani wiele innych zmian wskazujących na zrozumienie "miłosierdzia i przesłania bożego"... co powie kościół, nawet jeśli jest to jawnie grzeszne i sprzeczne ze "słowem bożym", to jest cacy... cała reszta się nie liczy... mam wrażenie (coraz większe i coraz wyraźniejsze), że dla nich kościół jest ważniejszy niż sam "Bóg"...
W dzisiejszych czasach niewiele trzeba by było lepiej ;) Starlight - rzeczywiście piękne słowa… Grzegorzu - nic nie wspominałam o kościele w swojej myśli tylko o Bogu… ;) Albercie to prawda - no i łatwiej zwrócić się o pomoc do Boga, gdy się z Nim rozmawia też wtedy, gdy jest dobrze ;) Pozdrawiam wszystkich :)