Ja nie wierzę w wiele z tego co nazywa się "miłością." Bo niektóre związki opierają się na motcie "jakoś to będzie, na razie chce być z tobą". Często też motywuje do szukania zwykła biologia. Nie chodzi tylko o popęd seksualny, ale o leżąca u podstawy ludzkiej natury, chęć bliskiego bycia z osoba płci przeciwnej. Tego nie potępiam. Ale prawdziwą miłością nazwę uczucie dwojga ludzi, którzy w pełni akceptują dzielące ich różnice, lub takich, którzy są bardzo do siebie podobni, a przez to sobie bliscy.
Dziękuję, miałem tą myśl od dawna w czaszce, ale dopiero ostatnio udało mi się ją solidnie oblec w słowa. Jeśli oprócz walorów "estetycznych" tej myśli, się z tym zgadzasz - to tym milej.
Ale prawdziwą miłością nazwę uczucie dwojga ludzi, którzy w pełni akceptują dzielące ich różnice, lub takich, którzy są bardzo do siebie podobni, a przez to sobie bliscy. - to piekne