Ja byłem na lewym brzegu rzeki, ona na prawym. Przez lata budowaliśmy most, łączący dwa różne światy. Niestety ktoś podłożył ładunki i odpalił... Najwyraźniej most był za krótki, a rzeka za szeroka...
Wiesz Aniu, chyba bardziej chodzi tutaj o toksyczny związek, gdzie nikt nie jest winien, a jednak "ktoś odpalił ładunki". Chodziło mi o uchwycenie tego, że czasami zbyt bardzo się różnimy, by wspólnie żyć, nawet jeśli walczymy i chcemy się do Siebie zbliżyć. Czasami trafiają się różnice, których nie potrafimy przeskoczyć... I to chciałem podkreślić...
Też jestem zwolennikiem walki do końca tak na marginesie...