A ja najbardziej lubię rady, które tak łatwo przychodzą, gdy przyglądamy się innym, a są tak mało oczywiste, gdy mamy do dyspozycji tylko własne odbicie. Ot, ludzki mankament niestety.
"Krzywe zwierciadło" naszych oczu, ale i duszy... Oceniamy człowieka wedle swojej miary, bo... nie potrafimy inaczej.
"Na Twoim miejscu zrobiłbym to... tamto... w każdym razie inaczej..." - tak częste słowa, które nic nie znaczą, bo przecież nikt nie jest na naszym miejscu i nigdy nie będzie.
Patrzymy na innych przez pryzmat siebie, tego jak my żyjemy, czujemy, myślimy, jacy jesteśmy. Niektóre cechy/zachowania innych wydają nam się dziwne i niezrozumiałe, ale rzadko kiedy są nam one całkowicie obce, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę... I na odwrót, coś oczywistego dla nas, może u innych występować jedynie w szczątkowej postaci.
W krzywych zwierciadłach widzimy "karykatury" siebie (coś wyolbrzymione, czego innego prawie nie ma) czasem "upiększony" obraz siebie. Bo myśląc o innych i określając ich - chcąc nie chcąc - porównujemy... zawsze do siebie (lub naszych wyobrażeń o sobie).