Ileż potrzeba siły by kochać kogoś mimo wszystko. Widzieć jego błędy, znosić ciosy, które nam zadaje, a pomimo to milczeć. Jak wielka musi być siła miłości do drugiego człowieka. Tylko czy można tak żyć cały czas? Oszukując się i szukają błędów w swoim zachowaniu? Usprawiedliwiając partnera, a tym samym zadawać sobie kolejne ciosy? Jak długo można to ciągnąć?
Właśnie jestem w takiej sytuacji, ale nie mam na tyle odwagi i siły żeby odejść. Prędzej czy później sama bym się tym zadręczała. A więc solitude, trafiłaś w sedno. Przepięknie to ujęłaś.
watpie czy jest to milosc chyba raczej strach przed samotnoscia albo niemoc jakas:(nigdy nie trwalalm w takim marazmie czy chorej milosci-wolalam czym predzej odejsc;)