To nie pierwszy mój pies @Radziem. Być może są i dobre wspomnienia ale ból pozostaje. Każdy przeżywa to inaczej. Ten rok po prostu koszmarny i za dużo w nim złego.
Hm, trzy lata temu straciłem psa i były to dla mnie bardzo trudne chwile. Na początku i przez długi czas przeżywałem tylko stratę.
Dziś wiem, że z czasem pojawiła się u mnie wdzięczność za wspólne chwile. Akceptacja tego, że nie mogłem już nic zrobić. Tęsknota, która zamiast bólu, zaczęła przynosić dobre wspomnienia. Może w moim życiu pojawiło się więcej zadumy i chwil ciszy. Oraz świadomości tego, że to, kim teraz jestem, po części zawdzięczam spotkaniu z moim czworonożnym towarzyszem.
To wszystko przychodziło z czasem, stopniowo. Tak jakby śmierć psa była początkiem rozdania długiej serii kart, które sam przed sobą zacząłem odkrywać, dziwiąc się nieraz, że uczucia ukojenia żalu, ulgi i wdzięczności potrafią przyjść nieoczekiwanie.