Twoja myśl drogi Gerardzie kojarzy mi się z depresją. Kiedy to człowiek ulega ciemności i wpada w nią głęboko i trudno mu się z niej wydobyć. Zostaje tylko cisza i pustka wokół ,która tak przeraża i zabija wewnętrznie...
Przynajmniej tak to sobie wyjaśniłam, tak to odebrałam. Nie muszę mieć racji jeśli się mylę to wskazane jest poprawienie mnie i mojego punktu widzenia.
Cisza w samotności jest czasem jak deszcz podczas burzy, który bębniąc o szyby naszych serc, rozgniata mieszkający w nim spokój, wprowadzając zamęt, czasem zdziera się poprzez niewielkie szczeliny rozdrapanych ran i zagłusza wołanie duszy o pomoc... W samotności dobrze jest tylko czasem, ale to właśnie ludzie tworzą nasz świat i nas samych jako odrębnej jednostki, kształtują naszą osobowość i zawsze pozostawiają w nas jakiś ślad... Dlatego właśnie nie należy zamykać się przed światem na dłuższy czas, dać szansę innym, by zamieszkali w naszych sercach, by mieli w nim jakiś własny zakątek uczuć... Pozdrawiam :)