Sacrebleu! To moje myślenie nierozumne... No przecież, że nie zapomniałaś! :)
Porzuciłem zamiar utworzenia tej jakże patetycznej sceny fortepianowej :) Kierowałem się Twoim zaleceniem umieszczonym w PS :) Zabrałem więc psy, ulubioną czapkę :) i wybrałem się na tutejsze rozległe łąki oraz wzgórze. Wichrowe wzgórze - jeśli chodzi o dziś :) Myślę, że to równie patetyczna chwila - rozważania na wzgórzu Mayenne. A jeśli nie, to przynajmniej porządnie przewietrzyłem duszę :)
Muzyka... Zatem zagram dla Ciebie, ale prywatny koncert :)
Witaj M:) Nie wiedziałam, że Wielkanoc wypada 16-tego;) A co do wiersza, możesz go napisać po francusku, ja i tak przeczytam po polsku:) Co do kawy, też mi się podoba ta opcja, najlepiej z prawdziwą wieżą Eiffla w tle:) Tak, wietrzna pogoda zawsze Ci sprzyjała, pamiętam... Mnie za to nie daje spać, ale przeżyję, jeśli ktoś mi to wynagrodzi magiczną melodią:) Ps.Nie przezięb Pierre'a;)
Bonjour Madame :) Wiedziałaś, wiedziałaś. To ja bardzo rzadko o tym wspominam. 6 lat temu pisałem w listach :) O Twoją poezję jestem spokojny :) Zaś moim największym wyzwaniem w napływie natchnienia jest napisać wiersz w języku polskim, by oddał sens, jaki miałby, gdybym pisał w języku mojego serca. Ale pracuję nad tym :)
Po wczorajszym obżarstwie, dzisiejszy dzień przeżywam pod hasłem: motylem byłem, ale przytyłem :) Hehe :))
Za napój bogów bardzo Ci dziękuję, z widokiem na Tour Eiffel i w Twoim towarzystwie - smakuje najlepiej :)
W moich stronach wichura, więc... Zrywam się z pracy, otwieram okiennice i zamierzam rozśpiewać fortepian :) Najwyżej Pierre się przeziębi :D
Tak wiem, ja też się odnajduję w okresie Wielkiego Postu. Z tym moim natchnieniem, to ostatnie bardzo ciężko, ale kto wie... ;) Już wiem, przyznam, że nie wiedziałam, no cóż może czas zmartwychwstania uleczy nasze rany...
Mam nadzieję, że pączki nie zaszkodziły?:) W każdym bądź razie dzisiaj najlepszą odtrutką - kawa!;)
Bardzo lubię ten zbliżający się czas. Ale to przecież doskonale wiersz :) Zapewne powstanie wiele pięknych i wielkich wierszy giulietkowych. Tym bardziej nie mogę się doczekać. A czy wiesz, że w tym roku będzie to akurat 16 kwiecień...? Lipcową, ale również tą datą serce we mnie pękło. No nic, muszę zjeść kolejnego pączusia, bo czuję, że cukier mi spadł :)) Stąd lament adnachielski. A nie można nazbyt często do niego dopuszczać :)
Kiedy ja właśnie pod tłusty czwartek pisałam tę myśl:) Choć wydźwięk już raczej może jest postny... Miłość jest najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby, więc o cholesterol można być spokojnym;) A dzisiejsze lub wtorkowe obżarstwo winno się równoważyć środowym postem, zatem:smacznego i na zdrowie!;)
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. (Mt 6,11) :))
Pytanie tylko jak to wpływa na poziom cholesterolu? :) Dziś jest mój ulubiony czwartek, [chociaż w moich stronach to raczej Tłusty Wtorek] więc zechciej wybaczyć żartobliwość mojego wpisu, droga M. Ja obżeram się już dziś :) A miłość zawsze wszystko przemienia w cudowność, nawet zwykłość chwil w niezwykłość wspomnień. Ściskam, dziś jako... Michel Pączino :))