Gdyby życie było aż tak cenne jak roją to sobie humaniści, to natura lub Stwórca z pewnością nie umieścili by takiej kosztowności w tak lichym skarbcu jak papierowy sejf ciała, który otworzyć może sobie każdy za pomocą zwykłej żyletki.
baa i to nawet skrajnym: nie dość, że serce mam po lewej stronie, z powodu praworęczności dominuje w mym mózgu lewa półkula, co dzień wstaję lewą nogą z powodu łóżkowej lokalizacji to jeszcze - o zgrozo- marzę o lewitacji!!!
Mo zdaniem, nie ten, dla którego życie np. właśnie poprzez swoją kruchość i niepowtarzalność jest cenne. Naturą natury jest ciągła zmiana, przemijanie wszystkich jej dzieł. Dlaczego konstruować 'konieczne do życia' (nie)możliwości, twierdząc, że musi ono posiadać pewne właściwości (jak. np. trwałość), (dlaczego i do kogo mieć pretensje o odwieczne, niezłomne prawa?), zamiast zaakceptować i docenić to, co jest możliwe? Żyjemy, unosząc się krótko nad powierzchnią wiecznego zapomnienia, to nasza jedyna chwila, drugiej nie będzie, to wszystko. Kosmos jest zimny, nie dba o nasze szczęście, czy jest klejnotem nietrwałym, czy sam tylko tchnieniem w papierowym sejfie, dla nas i bez nas (żyjących, rozumnych istot) jest głuchy i martwy, dopiero nasze życie nadaje mu wartość, nadaje sobie sens, ale jeśli będzie chciało ujrzeć siebie jako środek wszystkiego, u celu wszystkich we wszechświecie zachodzących procesów, straci go.