Miliardy zegarów temu w kolebce otchłani rydwanu, w ziarenku magnetycznego pyłu, przybyli tu. Ze źródła początku do Ariel. Dotąd skupieni w jedną myśl, teraz chcą poznawać każdą inną. Zrozumieć żywioły natury. W kałamarzu zanurzyć pióro, by pisać w znanej sobie przestrzeni nieznanego czasu. Poznawać, ale czy zrozumieć? panujące na niebie i ziemi obyczaje. Swoje istnienia dzielą na lepsze i gorsze. Wydarzenia, które stanowić będą szczęście dla jednych, nieszczęście uczynią drugim. Otwarte księgi nie będą rubinem wiedzy. Ten świat i życie jest na krótkie chwile ekscytujący, na długie udręką. Dla ratowania własnych istnień jednoczą się we wojnach i kataklizmach. W pokoju i równowadze zażarcie walczą o osobiste idee, jak inność i odrębność. Idą własną drogą, po której nikt jeszcze nie szedł. I nikt nigdy nie pójdzie. Ich zegar od pierwszego dnia jest wciąż szybszy, wciąż przybliża ciemność. Skąd przyszli i gdzie odchodzą? gdy ramię klepsydry odwróci Avalon. Któż bowiem w głębokiej ciemności unosi wzrok... Kto szuka w mroku odpowiedzi... Z gwiazd przybyli i tam też powrócą. Lecz o tym, zdaje się zapomnieli.
W kałamarzu zanurzyć wiedzę panującego na niebie i ziemi obyczaju zrobiło się zabawnie, niegramatycznie a każdy następny akapit aż kapie. Pamiętam Avalon reklamowany stolicą Navalonych Homoniewidnych i Homoniewiadomych pijących Milka prosto od trawy.