Można przyjąć pewne założenia, można też w coś uwierzyć. Nie trzeba iść na dno, by sprawdzić, że się nie utonęło. Czy myślącemu zależy, by dowodzić swego myślenia? Czasami niektórzy usiłują doszukiwać się czerni w samym środku bieli. Być może nawet odkryją jakiś jej ślad, odkryją coś ciekawego i stają przed kolejnymi znakami zapytania powątpiewając we własne myślenie... Tak, kiedyś już rzuciłem tu słowami: głupi wesół, choćby goły mądry... nie jest już wesoły Ale to połowa prawdy, czyli g...o prawda. ;) Miłego wieczoru. :))
No tak. I tu pojawia się pewien problem logiczny. Bo czyż można nazwać kogokolwiek myślącym jeśli punkt odniesienia (nawet najmnieszy) nie istnieje? ;) Idąc dalej tym tropem można by rzec że nie tyle wariatowi niewiele do szczęścia potrzeba, ale wręcz tylko wariat może być prawdziwie szczęśliwy :) Pozdrawiam
Tylko myślącym potrzebny jest punkt odniesienia. Wariatom niewiele do szczęścia potrzeba, a wiedza o ich wariactwie chyba najmniej przydatna się wydaje. ;) Dobrej nocy. :)