Czy ja wiem, jak się czuje człowiek przed śmiercią? Wbrew temu, że wciąż jestem przed nią, nie wiem. Ze śmierci osób dalszych i bliższych wynikają wnioski mówiące o tym, że gdy umrę, niewiele się zmieni. A przecież dla mnie zmieni się wszystko.
Czy jednak faktycznie świat pozostał obojętny na ich odejście? Myślę, że jakiś tam świat na pewno, pewien świat jednak nie. I myśl ta ani nie niepokoi, ani nie napawa nadzieją.
Lubie takie tematy za te refleksje, pytania które wnoszą i zarazem za brak ich rozwiązania.
Wydaje mi się, że to nie obojętność świata, a jałowa 'forma' która odbieramy, a która jest nieoderwaną reakcją zjawisk i praw którym wszystko podlega. Można by wzburzyć rzekę słów, a w milczeniu i tak każdy sobie dalej dopłynie :( A co do śmierci.. wykluczając koncepcję raju-życia po życiu to mam nadzieje że śmierć jest jak odłączenie świadomości z prądu :)) Cyk, i bez odbioru.. Pozdrawiam.