Człowieka można porównać do takiego kwiatu, który w nieurodzajnej glebie zasusza swoje piękno, ale ma tą zdolność, że przenosi się na pole żyzne i tam po raz kolejny rozkwita i czasem jako zupełnie inny kwiat, o jeszcze piękniejszych barwach, kształtach, właściwościach i z cudownym niepowtarzalnym jedynym smakiem, do którego jeden ktoś ma klucz.
To tak jak z czrnomarszowymi i tymi co idą do pracy, gotują obiad, rodzą dzieci, a wieczorem są najlepszymi kochankami - ich światy nigdy się nie zejdą, to przepaść, jedni idą z głową w chmurach nie dotykając stopami ziemi, a drudzy jak najbardziej czynią ją żyzną i sensowną.
myślę, że to jednak człowiek (w odróżnieniu od roślin ) sam kreuje swoją rzeczywistość...otoczenie albo pomaga, albo przeszkadza- jak Pan chcesz...z czasem każda eksploatowana gleba staje się jałowa, mniej w niej składników odżywczych- trzeba dbać o glebę zasilając ją odpowiednimi środkami- inaczej nie pozostaje nic innego jak (z poczuciem że coś się zawaliło) szukać innej...oby pól starczyło...