Ja to widzę raczej tak. Jeśli człowiek udaje kogoś innego to też śmieje się na pokaz, płacze itd. markuje uzewnętrznianie uczuć przed kimś. To się jeszcze da.
Jednak gdy go dopadną - najczęściej w samotności - wie że są prawdziwe, gdyż uczucia - a nie ich markowanie - są zawsze prawdziwe; ich nie kontrolujemy. I dlatego się boi bo nie może nad nimi zapanować; nie przyzwyczaił się, żeby je pokazywać innym - i co ważniejsze - samemu sobie. Nie wie co z nimi zrobić. Wtedy taki człowiek się rozpada.