Czemu nie potrafimy pogodzić się z wyborem osób nam ważnych, jeśli jest on inny niż my byśmy tego chcieli? Czy w stosunku do tych właśnie osób, nie powinniśmy stronić od własnego egoizmu?
Gdyby ludzie nie byli z natury egoistami, zależało by im bardziej na szczęściu innych niż swoim, lub nie zależało by im w ogóle. Egoizm jest motywacją do działań dla ludzkości. Niektórzy potrafią go tłumić inni nie, ale wszyscy go posiadają. Co więcej, mechanizm ten lubi chodzić w parze z zauroczeniem, zakochaniem (nie mylić z miłością doskonałą, bo ona nie zna egoizmu), wtedy robi się wyjątkowo nadpobudliwy. Próbujemy wtedy go zaspokoić. Z jednej strony dobrze, bo faktycznie może się to przerodzić w coś dobrego. Ale co jeśli się nie uda? Będzie zjadał psychikę, kawałek po kawałku, doprowadzając człowieka do skraju szaleństwa lub depresji. Często to tak działa. Przynajmniej tyle wynika z moich obserwacji. Ale chętnie posłucham alternatywnych opinii.