Czy można równocześnie kogoś nazwać ,,miłością swojego życia" i ,,błędem"?
zastanowiłam się nad tym co pisała @tallea i @CierpkaWoda. Oczekiwania stanowią fundament bliskiej relacji, z tego co zrozumiałam miłość się ich wyzbywa. Niezwykle romantyczna wizja biednej miłości. Z mojej obserwacji głównym źródłem ,,nieszczęśliwej, toksycznej relacji" jest nieumiejętność ich wyrażania, ba! brak konieczności w ich formułowaniu. Wobec tego czasami należałoby się zastanowić: - Dlaczego wybrałam (jeżeli dało się sobie ostatecznie taki wybór) taką osobę? Co jest we mnie takiego, że pozwalam swojej miłości (?) podnieść na mnie rękę? I czy to na pewno jest miłość a nie lęk, poczucie winy, chęć ukarania się, poniżenia się itd. ? Absolutnie nie chciałabym uznać swój wywód jako ostateczny. Nie obwinia on również nikogo, kto przeżył toksyczną relację.
A tych ocalałych tylko zachęcam do znalezienia wirusa.