W części pierwszej, na moim moście zrobiło się... i nadal jest bardzo tłoczno...mimo tego, że jestem sam...a rzeka jak to w zimie bywa, potrafi w znacznej części zamarznąć...
:)
Co do części drugiej...
Solidne mosty są potrzebne! Wiedzą to Nasi inżynierowie...bo przecież natura jest nieobliczalna...Oni starają się je jak najlepiej projektować- wierzę, że tak właśnie jest...My musimy je stworzyć! W końcu z Aniołami nie ma tak łatwo.
:)
Co do giulietki...
Dziękuję za piękną i bardzo cenną dla mnie myśl! Za obraz, w którym główną rolę odgrywa rzeka i most...Obraz malowany przez inną duszę... Duszę, która potrafi namalować optymistyczne rozwiązanie, pośród topiących się w problemach ludzi!
Dziękuję za pozdrowienia i wzajemnie... Pozdrawiam ;D !
Piotrze, spodobał mi się Twój komentarz:)... Choć tych mostów, żadni inżynierowie za nas nie zbudują, potrzebne są bowiem przęsła splecionych ramion... Dziękuję i pozdrawiam:)
Marie, masz rację, bo gdy wody opadną, porzucamy na pastwę losu owe mosty... Świetna puenta! Pozdrawiam serdecznie;)
...a smutny siewca optymizmu siedzi i zawija te sreberka... to tak odnośnie św.Mikołaja:)) A tak na marginesie wolę żyć w nieświadomości, co do wspomnianych kwestii;) Dobranoc:)