Czasami zastanawiam się jak mogłoby być cudownie gdybym nie popełnił tych wszystkich błędów, a życie nie sprawiło mi tyle utrudnień, ale przecież wtedy to nie byłbym ja, a to życie nie byłoby moje.
człowiek istnieje, postępuje zawsze w pewnych ramach, w kontekście, czasu, danej kultury, własnego rozwoju, (nie)świadomości własnego prawa (do innego zachowania np. odmowy) itd... szukamy, błądzimy w swoich uniwersach otaczającej nas moralności, rzadko patrząc "uniwersalnie". przypominamy bardziej rzeki niż wodne planety. przemieszczamy się, lecz naszą drogę dyktuje także ... droga. ;) poruszamy się w pewnym rodzaju sieci, pośród innych ludzi, których wpływom mniej lub bardziej świadomie ulegamy. no i też własnemu sumieniu nie należy bezgranicznie ufać. abstrachując od możliwej nieprawdziwości naszych wspomnień, coś w danym czasie może nam się wydawać błędem. nie poznamy wszystkich konsekwencji naszego zachowania. tak myślę. pozdrawiam.