Czasami przychodzi do każdego z nas. Może to być noc, wieczór, czy poranek, jej to nie sprawia większej różnicy. Przychodzi, gdy mamy już wszystko dość i myślimy, że jesteśmy skazani na unicestwienie.
I mnie odwiedziła. Był zimny, spokojny dzień, a jej czarne włosy unosiły się na wietrze a z uśmiechu płynął pokój. Byłem tak przepełniony nienawiścią do wszystkich, że poprosiłem o tysiąc koni, które stratowałyby mych wrogów. Ale ona nie myślała nawet o bitwie, w zamian dała mi swą dłoń i kilka godzin cudownego życia. Poprosiłem, by została, została na zawsze, lecz ona tylko odwróciła się, a ja zapamiętałem, jak mówiła ,,Miej wiarę i ufaj w pokój, przebacz wrogom i patrz tam, gdzie chcesz, a nie tam, gdzie Ci wskażą." Teraz już jej nie ma, pamiętam tylko czarny płaszcz. Ona odwiedza każdego z nas - jeżeli i Ty spotkasz ją kiedyś...