Wybacz, ale nie rozumiesz. Wiedza na temat życia i śmierci nie kończy się ani na zachodzie, ani na wschodzie. Rozumiem Twoje fascynacje kulturą wschodu. Tak, istnienie jest równowagą pomiędzy życiem, a śmiercią, napisałem to w drugim miejscu i cieszę się, że chociaż się ze mną nie zgadzasz, to masz podobne wnioski: "ja widzę życie i śmierć tworzące istnienie". Na lęk przed śmiercią jesteśmy skazani, ale możemy nad nim panować, nie musi nas paraliżować. Nie żyję w lęku, ale jest w moim życiu obecny, możliwe że zbyt rzadko, bo często działam podświadomie, zbyt pochopnie. Może dzięki temu mam komfort odczuwania go rzadziej, niż ludzie, których spotykam. Zdaję sobie jednak sprawę, że tu też musi istnieć równowaga, jak między życiem i śmiercią. Wzajemnie. Dzięki za rozmowę, mam trochę innych zajęć.
1. z chwilą gdy powstaje życie, powstaje też śmierć - wiem, że możesz tego nie widzieć, a raczej nie czuć; fizyka - jeszcze do niedawna twierdzono, że coś jest falą lub cząstką; np: dźwięk jest falą, elektron cząstką; światło natomiast jest cząstką i falą jednocześnie ....; elektrony jednocześnie są i nie są w danym miejscu powłoki elektronowej atomu; biologia - każdy organizm może wykonać określoną ilość uderzeń serca oraz wdechów i wydechów, więc każdy oddech daje ci siłę witalną, ale [...]
Mógłbym, ale nie zawsze postępuję konwencjonalnie. "Śmierć jest życiem w takim samym stopniu jak życie jest śmiercią"... czyli w żadnym. :) Śmierci nie boimy się, bo jesteśmy małej wiary, mamy ten strach zakodowany, cała przyroda ma. Jest to strach twórczy, pozwala uchronić życie przed śmiercią. Potrafimy panować nad strachem, ryzykując życie... by ratować "ważniejsze" z naszego punktu widzenia życie. Brak strachu nie jest bohaterstwem, nie jest odwagą, jest dysfunkcją. Bywa udawany, pozorowany, by... budzić strach u kogoś innego.
Może to smutne, a może dobre, że miałeś dotychczas takie przeciętne życie, a może tylko Ci się wydaje przeciętne, albo skromność każe milczeć Twojemu ego?
mógłbym (powinienem) napisać teraz, że: "nie cenię śmierci jako zakończenia życia, a cenię ją jako śmierć 'ego' dla konieczności zmartwychwstania 'duszy'", ale mógłbyś to potraktować jako ucieczkę
dlatego napiszę: "śmierć jest życiem w takim samym stopniu jak życie jest śmiercią" wiem, że trudno to zaakceptować, bo boimy się śmierci, a boimy się bo jesteśmy małej wiary trudno to również zrozumieć, choć to już mniej chyba
a co do mego życia, to przeżyłem pewnie tyle co przeciętny człowiek
Nie wiem, jakie "nauki" zafundowało Ci życie. Niektórzy uważają, że jest oną najlepszym i czasami najbardziej bezwzględnym pedagogiem, ale jeśli człowiek wytrzyma, to ma wiedzę większą, niż "specjaliści", choć niekiedy wolałby nie mieć tej wiedzy. Zgadzam się z Twoim priorytetem, choć miłość jest szerokim i niejednoznacznym pojęciem. Co do śmierci, to z pewnością nie należy jej lekceważyć, ale cenić już nie koniecznie. Owszem, jest czasem wybawieniem, ucieczką, mniejszym złem, ale to już dylematy moralne. Wszystko mija, ale zmienia się czasami w coś lepszego, innego.
miło, że zerknąłeś do artykułu, to cenię najbardziej do rozmowy się nie przygotowywałem, to życie mnie przygotowało, mam to za sobą
nie wiem jak to wszystko odbierasz, ale dla mnie najważniejsza jest miłość a ona nie istnieje bez rozwoju obecnie jestem na etapie gdzie cenię: boga, śmierć, szamanizm, psychologię procesu, kontemplacje, pedagogikom
Wybaczam. Nie da się inaczej określić czyjegoś zdania, jak tylko przedstawiając własne zdanie na temat jego zdania. Wszelkie dowody, teorie, "dokumenty" można zawsze uznać za celowo ułożone, by naświetlić obraz. Ależ napisałeś. To jest tylko podsumowanie całkowitego oderwania teorii od rzeczywistości. Twierdzisz, że poznawanie wiąże się z posiadaniem, z władzą, ze złem. To połowa prawdy, czyli nieprawda. Nie bierzesz pod uwagę ciekawości ludzkiej, podziwu dla istniejącego porządku świata, czy zdobywania wiedzy w celu naprawy tego, co można i trzeba poprawić. [...]
wybacz, ale nie rozumiesz gdybyś rozumiał nie mówiłbyś mi jak jest moim zdaniem, bo wtedy staje się to już twoje zdanie, nie moje
nigdzie nie napisałem, że by poznać życie trzeba przestać żyć nie chodzi o poznawanie, poznawanie wiąże się z wiedzą, a ta z posiadaniem, posiadanie z władzą, a ta ze złem i dalej śmiercią chodzi mi bardziej bycie, przeżywanie, istnienie (odwieczny dylemat, choćby e. fromm "ucieczka od wolności", "mieć czy być")
raczej by zacząć żyć musisz umrzeć (historia jezusa z nazaretu, r. rohr "tożsamość mężczyzny", r. bly "żelazny jan", rytuały inicjacyjne indian i ludów pierwotnych)
Rozumiem. Twoim zdaniem, by poznać życie trzeba przestać żyć. Moim zdaniem życie można tylko poznawać. Żyjąc. To czynność niedokonana. Śmierć nie pozwala zgłębić życia, przerywa tylko proces poznawczy. Ale doceniam twórczość i wysiłek myślowy. Miłego dnia. :)
nagość wyraża tu prawdziwość, naturalność, sobość, nieegość, właściwość, bogość, takość, tość, itd. itp. by słuchać i słyszeć musisz przestać mówić, a nawet myśleć i oceniać musisz odsunąć się od siebie jako jednostki, zapomnieć o egości, która nie chce być zapomniana