Swoje myśli czasami wyrażasz bardzo dosłownie. W senniku egipskim są dwa wytłumaczenia, jedno że będzie miała stosunek z kobietą (to wytłumaczenie większości snów, które kierowane było do mężczyzn i wcale nie jest takie oczywiste, bo niektórzy woleli kozy) Drugie może być prorocze, ma duże szanse w Eurowizji. Żartowałem. :) Nie rozumiesz? Idea, że życie ucieka przed śmiercią jest identycznie bezsensowne, jak to, że śmierć ucieka przed życiem. Istnieje pewna równowaga między nimi, choć nie jest ona stabilna, to istnienie życia i śmierci tyle lat może świadczyć, że istnieje w przyrodzie samoregulacja. To człowiek ją burzy, rozwijając nauki medyczne i siejąc z drugiej strony destrukcję. Nasza cywilizacja oparta jest na rozmnażaniu bez opamiętania. Cała gospodarka nie znosi stagnacji, spadków, rozwój opiera na wzrostach bez końca... a koniec... wydaje się zbyt odległy, by zaprzątać sobie nim głowę. Wolę jakość, ale jestem w mniejszości, w ginącej mniejszości. Ale rozumiem też, że pewna ilość jest konieczna także dla uzyskania jakości.
a czy ja rozumiem coś dosłownie? siedzę, za moimi plecami leżą 3 książki, jedną z nich jest "leksykon symboli" dziś sprawdzałem "brodę", bo koleżance śniło się, że ją zapuszczała czytam biblię, uwielbiam junga i ciekawi mnie mitologia interesuje mnie etymologia słów więc wiem co oznacza symbolizm i metafora
życie nie przegania śmierci w ogóle nie rozumiem idei mamy się pier_olić ze wszystkimi na około i rozmnażać na potęgę, bez opamiętania, a dzięki temu życie zwycięży śmierć.... interesuje cię ilość czy jakość?
Każdy umiera... "Każdy, kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki", "Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa"... Jak to jest w końcu z tym życiem i śmiercią? A może nie należy tego rozumieć dosłownie? Może to życie przegania śmierć, a ona przed nim ucieka? Człowiek żyje i póki żyje przekazuje życie kolejnym komórkom, kolejnym pokoleniom. Życie nie jest jednostkowym procesem, to... sztafeta. Poznałem takie osoby, nuda jest ich najmniejszą wadą. Nikt takim ludziom świadomie nie pomaga... poza takimi ludźmi. To prawda, ślepe uliczki też nas czegoś uczą, jeśli znajdujemy potem właściwe. Są ciekawsze miejsca na przystanek, na chwilę zastanowienia.
ale śmierć istnieje i dlatego by żyć, musisz ją przeżyć (czyt. zmartwychwstać) życie to konfrontacja lub ucieczka przed śmiercią człowiek umiera (dotyka je ze wzmożoną siłą) od zapłodnienia, poprzez poród, dojrzewanie do przekwitania
skoro znasz takie to ci współczuję, bo to pewnie nudne osoby, no chyba, że im pomagasz
badań nie prowadzę (to twoja wizja mnie) a ślepe uliczki często pozwalają się na dłużej zatrzymać
Z jednej strony masz rację, tylko patrząc z innej perspektywy... może nie byłoby potrzeba zmartwychwstania, gdyby nie istniała śmierć? Ja znam takie osoby, dla niektórych nie istnieją żadne autorytety. W takim razie życzę owocnych badań i jak najmniej ślepych uliczek. Miłego wieczoru. :))
zmartwychwstanie nie istnieje bez śmierci gdyby zmartwychwstanie było pewne, śmierć nic by nie znaczyła jezus nie chciał być czczony, chciał by za nim podążać zgadzam się jest to postać historyczna, osobiście chyba nie znam osoby, dla której jezus nie byłby autorytetem; choć pewnie takie są
dziękuję za zaszufladkowanie mnie jako badacza i guru niestety ja jedynie konfrontuje 'siebie', a dokładnie własne 'ego' poszukuję, gubię się, odnajduję ... jestem
Fakt, że Jezus ma znaczenie dla naszej 'głębi' wynika z faktu Jego zmartwychwstania, a może coś się ostatnio zmieniło? ;) Choć to postać historyczna i wielu ją szanuje, a nawet czci, to nie dla wszystkich jest autorytetem. Daniel prowokuje, bada psychiczną odporność cytatowiczów na teorie psychologiczno-sekciarskie. :) Dobranoc. :))