Odłączyłem się, a teraz prócz jednego kolegi, z którym utrzymuję kontakty i najwspanialszej dziewczyny na świecie nie mam nikogo. Alę cieszę się z tego co mam. To jest tak, jak ja miałbym mały kubek, a ktoś ma wielki kubek. Dostajemy do nich wodę i nie zazdroszczę temu komuś, że on ma większy kubek i dostał więcej wody, cieszę się, że mój kubek jest pełny.
iG, masz rację. Wiele ludzi tak bardzo dąży do jakiegoś celu, że nie potrafi cieszyć się z tego, co ma, a przecież nie o to chyba chodzi w życiu. A to, że ludzie nie rozumieją tego, co robimy lub nie, spowodowane jest przez to, że nie potrafią zrozumieć, że my nie potrzebujemy tego, co oni. Ale właśnie, nie wszyscy tacy są i jest tak jak napisała wcześniej dżusta ;)
Społeczeństwo w dzisiejszych czasach dąży do jakiś celów sobie postanowionych. I dobrze, niech tak robi, tylko, że ja żyję z dnia na dzień, cieszę się tym, co mam i nie biorę wszystkiego na poważnie. Wiąże się to być może z moim systemem wartości, bo to, o co walczy mnóstwo ludzi mnie nie interesuje. Uważam, że to prowadzi o tego, że jestem nie rozumiany, na szczęście nie wszyscy tacy są.
Być jak dziecko to nie znaczy być dziecinnym, to znaczy dziwić się wszystkiemu, być otwartym na świat, dobrze bawić się zarówno z innymi jak i w swoim towarzystwie, ufać ludziom ale i stawiać na swoim...itp. Ale nie wiem co autorka myśli miała na myśli :)