Może... wyniszczanie? To strasznie trudne. Wiadomo, że może być coś gorszego od śmierci, a nawet nie potrafimy tego nazwać. Znamy tylko dokładny przebieg i...skutki, a nie znamy tak naprawdę całego procesu.
Nie mówisz wtedy o śmierci, to zbyt nieadekwatne słowo. To, co opisujesz, jest o wiele gorsze od śmierci. Nie wiem nawet, jak to nazwać. Ale śmierć to przecież nie cierpienie, to spokój.
Ale ja nie mówię o śmierci takiej jak rozumieją ją ludzie, tylko o śmierci za życia, kiedy dusza jest ale równie dobrze mogłoby jej nie być, kiedy rany pozostawione na sercu(które poniekąd jest właśnie duszą) są zbyt głębokie by pozwalały normalnie żyć.