Proszę nie uznać tego za złośliwość ale logicznie rzecz biorąc odpowiedź na to pytanie powstało już samo z siebie. Jeżeli prawdą jest, że Kościół to ja i że Kościół jest święty, to ja też jestem święty. Oczywiście zgodność prawdziwości tej implikacji jest zupełnie sprzeczna z rzeczywistością ale jest jakimś argumentem przeciwko Twojej drodze rozważań na temat tego problemu. Pomijając to, mówię: nie jestem święty, idealny itp. Ale też nie podejmuję się misji szerzenia praw moralnych i rozstrzygania co dobre, a co złe. Dlaczego? Bo nie jestem ,,święty". Kościołowi chciałbym powiedzieć: Trochę więcej pokory i tolerancji, a naprawdę wszystkim wyjdzie to na dobre.