to te kroki nad samą przepaścią, w którą polecieć trzeba...bez wyjścia... jedyny sens mają najgłębsze sprawy... jeśli należy do nich wiara to Znak Krzyża...dla niewierzących w nic może to być indywidualny znak pożegnania ze światem... Dalej- "przeżegnać się" już to nie mieć odwrotu. Jakby kropka nad i. Dalsze interpretacje tutaj pominę... Zastanawiająca myśl... rzadko tak długo skupiam się nad myślą...
ładne dla mnie wtedy gdy nie możemy juz zrobić ani powiedzieć nic i już tylko szacunek i wartość można wyrazic milczeniem. Są takie sytuacje, ludzie i miejsca. pozdro. k.
Damianku, zachwycać się łatwo, interpretowac trudniej:))
Hmm... ale spróbuję..
Kroki czyli decyzje przedsięwzięcia... a z nimi nierozerwalna nadzieja i strach, niepewność... cóż, gdy już odważymy się na jakiś wazny krok w swoim życiu, wtedy pozostają nam tylko modlitwy, aby wszytsko było dobrze... ...:) interpretacja mocno odbita przez pryzmat moich dzisiejszych mysli i przeżyć...
Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością oczekuję sprostowań autora;)