Białe skrzydła aniołów to świat, którego nie widać. Sercem odnajdują drogę, by chodzić po ziemi, a dotykać nieba… Siadają naprzeciw i cierpliwie uczą dłonie czekać, oczy kochać to wszystko na co spojrzą. To jak posiadanie królestwa, którego granice wyznacza jedynie horyzont. Dają wiarę, że to ma sens… A później wiatr napełnia ich skrzydła ciepłem błękitu, po czym delikatnie unosi do jasności bardziej błyszczącej niż obłok opiewający słońce. Ciepłem są i jasnością.
Szelestem skrzydeł otulają złaknioną ciepła duszę w cierpieniu uczą cierpliwości podają niewidzialną dłoń stojącym nad życia przepaścią... i prowadzą przez most niepewności jutra...
Anioły...wierzę w nie...bo czuję muśnięcia ich skrzydeł...
_____________________________________
Adnachielu..nie pierwszy raz łezka mi poleciała czytając Ciebie...:) dziękuję Ci za Twe myśli, pozdrawiam...
W sposobie w jaki piszesz, w jaki dobierasz słowa, jest coś takiego, co nie pozwala przejść obojętnie obok Twoich myśli. Obok wszystkich Twoich myśli... Malujesz słowem. Czytając niemal czuje się ciepło błękitu...