trzeba wierzyć Bogu bo w nim nadzieja. ja dopiero po śmierci mamy poznałam i prawdziwie pokochałam Boga. ' Pan Bóg zabiera człowieka wtedy , gdy widzi, że zasłużył sobie na niebo'
Bunt rodzi się zawsze z jakiegoś bólu, im większe cierpienie, tym większa niezgoda na nie. Ale żałoba serca, kiedyś mija, zostaje tęsknota i nadzieja, a tę można odnaleźć właśnie pod krzyżem. Życie jest wielkim darem, nawet wtedy, kiedy bardzo boli. Śmierć jest bramą albo pułapką, nikt z nas jej nie uniknie, ale od nas zależy czym stanie się dla nas. Miłość nie jest karą, ani tęsknota, jest oznaką, że Twoje serce wciąż żyje... Odwagi, a jeszcze będzie pięknie.
O nie jestem,uwierz...chociaż i bez Niego wierzę w obecność nieobecnych...tą najbliższą mi osobę czuje w zasadzie na wyciągnięcie ręki....może to właśnie "kara' dla śmierci,której tak chcę... I wiesz ,co? Dobrze widzieć Twój rower w komentarzu...:)