Był nawet taki film. Aż szkoda, że nie pamiętam tytułu. Czytał żonie jej własny pamiętnik z ich życia, o którym zapomniała przez chorobę. Przez chwilkę przypominała sobie przy ostatnich zapiskach. Potem znów zapominała, za kilka minut. Więc czytał od początku. Smutnie piękny.