Powietrze pokoiku przeszyło Bethowenowskie "Dla Elizy". Trzeba przyznać, że zdecydowanie to właśnie termin pokoik najlepiej oddaje istotę tego pomieszczenia. Małe, może trzy na cztery, z łóżkiem w kącie i małym drewnianym stoliczkiem przy nim. Na przeciw stała stara, drewniana szafa. Na ścianie wisiał kalendarz od siedmiu lat wskazujący ten sam dzień. Siódmy sierpnia 1981. Łóżko zaścielone było tradycyją pościelą w kwiatowe wzory. Pomimo, że łóżko było dwuosobowe, pod fałdami kołdry definitywnie znajdowała się tylko jedna osoba. "Dla Elizy" przybierało na sile. Dźwięk pochodził z budzika ulokowanego na stoliczku. Leniwe wskazówki, jeszcze zaspane wskazywały już godzinę siódmą siedem. Z pod kołdry wyłoniła się biała kość. Najpierw jedna, potem druga, w końcu kości te wyraźnie uformowały kształt ręki sięgającej w stronę budzika. [...]