Menu
Gildia Pióra na Patronite

Wyznanie

Zupełnie nie wiem jak to wszystko ująć w słowa. Dlatego teraz wyłączam mózg i uruchamiam serce. Więc… Jesteś dla mnie najważniejszą osobą. Jesteś mi potrzebny jak powietrze. Nie potrafię bez Ciebie żyć. Gdy nie rozmawiamy to czuję taką pustkę, której nie jest w stanie wypełnić nic i nikt prócz Ciebie. „Jesteś sensem wszystkiego”. Gdy zrozumiałam, że Cię kocham, jeszcze właściwie nie wiedziałam po co jest miłość. To Ty nauczyłeś mnie jak kochać. Kocham Cię miłością, która jest skazana na upadek, na potępienie, na śmierć. A jednocześnie kocham Cię na tyle mocno, że nie potrafię się zmusić by o Tobie nie myśleć, by nie szukać Cię wzrokiem. Kocham Cię moimi marzeniami. Znów porównam Cię z „moim własnym narkotykiem”. Odkąd nie spędzam czasu z Tobą, to jestem jak ćpunka na głodzie. Zrobiłabym dosłownie wszystko, by chociaż przez chwilę z Tobą pobyć. Zawsze gdy pierwsza mówię, że idę spać to jeszcze przez jakąś godzinę wpatruję się ze smutkiem w telefon i w Twoje zdjęcie. A gdy nie piszemy ze sobą przez dłuższy czas to dosłownie mi odwala. Nie idzie się ze mną dogadać, wytrzymać. Najchętniej to usiadłabym w kącie przy ścianie i zaczęła płakać. W ogóle nie jestem sobą. Powtórzę się – jak ćpunka na głodzie. Lubię myśleć o naszych wspólnie spędzonych chwilach. Była w nich taka magia. Lubię śledzić je krok po kroku, wyobrażając sobie każdy Twój gest. Myślec co by było gdyby. Właściwie to ostatnimi czasy prawie cały czas chodzę taka rozmarzona. Cóż zakochałam się. Wiesz jesteś takim moim snem na jawie. Ucieczką do innego pięknego świata. Jesteś niepowtarzalny i niezastąpiony. Dla mnie nie istnieje nikt lepszy od Ciebie. Jesteś takim moim słodkim marzeniem, które się spełniło. Kilka minut bez Ciebie jest dla mnie jak kilka godzin, nie chcę już wspominać o tych tygodniach czy miesiącach. Dla mnie liczysz się tylko Ty i nic więcej. Wiesz, wtedy gdy chciałeś żebyśmy od siebie „odpoczęli”, dla mnie nie był to odpoczynek, a tortura. Chyba jeszcze nigdy nie tęskniłam tak bardzo za Tobą. Chyba jeszcze nigdy nie tęskniłam tak za kilkoma literami tworzącymi „Hej Skarbie”, które Ty ułożyłeś w tej kolejności. Chyba jeszcze nigdy nie tęskniłam za tym, żeby Ci powiedzieć „Kocham Cię”. Oddałabym wszystko co mam za kilka chwil z Tobą. Wystarczyłoby mi pół godzinki, nie więcej. Tak bardzo Cię kocham, lecz są dni, w których Cię nienawidzę. Nie mogę znieść czasem Twojej szczerości. Tego, że obchodzi Cię bardziej zdanie kolegów niż moje uczucia. Czasami się zastanawiam czy nie jestem przypadkiem Twoją zabawką. Bo wiesz… może tylko mną grasz i wybuchasz śmiechem na każde moje „kocham Cię”. Może się śmiejesz z każdego słowa opisującego to, jak bardzo mi zależy. Może uważasz, że psychicznie jestem głupią, naiwną blondynką. Może mną manipulujesz. Może masz prawdziwą dziewczynę, której codziennie szeptasz do ucha, że kochasz. Może jestem taką wirtualną laską, do której piszesz za każdym razem gdy zaczyna Ci się nudzić. Może wszystko to co o Tobie wiem jest jednym wielkim kłamstwem. Może od dawna nie istnieje coś takiego jak „my”. Może masz mnie już dawno dość. Może cieszysz się, że ten związek jest na odległość. „Zobaczysz za miesiąc zapomnisz, znajdziesz sobie nowego”. Tak? Tak do cholery? To może przyszedłbyś tu, wziął mnie w ramiona, otulając me drżące ciało i ścierając lodowate łzy z policzków i pomógłbyś mi. Pogłaskał po głowie i powiedział tym swoim czułym głosem „Będzie dobrze, jestem tu”. Tylko dlaczego Cię do cholery nie ma. Tak bardzo potrzebuję rozmowy. Nie tej elektronicznej. Chcę usłyszeć Twój głos. Poczuć jak słowa rozpływają się w mojej głowie. Chcę patrzeć w Twoje oczy i szukać w nich uczuć. Chcę znów poczuć Twoje ręce na moim ciele. Twój dotyk był dla mnie czymś niesamowitym. Twoje dłonie splecione z moimi, Twój oddech na mojej skórze, grzeszne myśli szeptane do ucha, język bezwstydnie tańczący na mojej szyi – wilgotny i chciwy. Dotyk naszych ust – delikatny, zmysłowy, z każdą chwilą bardziej gwałtowny i agresywny. Twoje oczy – władcze i rozpalone. Nie obchodziło mnie czy rozmawiamy czy milczymy. Ja po prostu pragnęłam Twojej obecności. Przy Tobie wszystkie moje smutki znikały. Teraz gdy Cię przy mnie nie ma nic nie jest wystarczające. Jestem po prostu cieniem siebie. Wiem jestem głupia, ale ja po prostu się zakochałam. Nie powinnam. Czasami żałuję, że to wszystko się zaczęło. Może gdybyś tamtego wieczoru mnie nie pocałował to wróciłabym do domu i dalej żyła normalnie. Jednak stało się tak, a nie inaczej. Sami tego chcieliśmy. Jednak nie wiedziałam, że będzie to dla mnie takie trudne. Nie ważne co robię, ciągle mam Ciebie przed oczami. Nie wytrzymuje już psychicznie. Niekiedy myślę, że najlepiej byłoby to zakończyć jak najszybciej. Może każdy z nas by wtedy na tym skorzystało. Czasami leżę i myślę o tym co z nami dalej będzie. Ale z nami nic nie może być dalej. Kocham Cię i nie przestanę, ale to co robimy nie ma sensu.

(w powyższym tekście znalazły się kilka myśli znalezionych na tym portalu, mam nadzieję, że ich autorzy nie będą mieli mi za złe, że je wykorzystałam)

7453 wyświetlenia
79 tekstów
14 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!