Menu
Gildia Pióra na Patronite

List: „HALT!”.

M44G

M44G

Witaj moja znana mi nieznajoma. Napisz proszę, co tam u Ciebie słychać?

Piszesz, że bardzo lubisz tak robić. Wiesz, co ja też, ale takich osób jest wiele. Podobno takie wpatrywanie potrafi też wyleczyć lub przynajmniej złagodzić chorobę lokomocyjną.

http://www.youtube.com/watch?v=-EmzGXCMugY

Dziś może zakończę, pierwszą z moich dwóch historyjek, może, bo do niej jeszcze wrócę, ale o tym później.

Gniezno, 22 listopada, rok 1944.

Środa.

Stanisława po zjedzeniu śniadania z narzeczonym Zygmuntem zapytała go, czy ma ten dorobiony klucz, który to miał dopiłować według wzorca odciśniętego w mydle. Narzeczony odpowiedział
:
- Tak mam, ten klucz. Uważaj na siebie, nie możesz się dać złapać, bo oprócz tego mam jesz coś jeszcze.
- Dawaj ten klucz i nie wywołuj wilka z lasu, a na głupoty też nie ma czasu, jest wojna. ROZUMIESZ!?
( Odparła kobieta stanowczym głosem)

Mężczyzna się nie zraził, lecz troszkę posmutniał, ponieważ utracił cząstkę nadziei, że to, co przygotował na powrót Ukochanej może nie wypalić.
Coś około godziny 5: 45 wyszli do pracy rozdzielając by się zejść znów coś około godziny 19:00.
Mężczyzna w pracy robił to, co zawsze nie musiał dziś potajemnie dorabiać klucza. Przeznaczył każdą wolną sekundę by dopracować małą część, małą cząstkę, wręcz kwintesencję swojego dalszego życia.
U Stanisławy też po staremu, dzień w pracy miną w spokoju. Najważniejsze miał się dopiero zacząć.
Kobieta dotarła pod siedzibę kapitana Kastnera, weszła po schodach na górę i zapukała do drzwi.

- Wejść! ( Krzykną oficer.)
Kobieta przekroczyła próg pokoju wypoczynkowego kapitana.
- A to Ty. ( Rzekł kapitan.)
- Dobrze podejdź, dziś mnie tylko ogolisz, ale nie tą waszą tępą Polską brzytwą, tylko NASZĄ NIEMIECKĄ. Masz tą brzytwę, zabierz ją i opiekuj się tą brzytwą jak dzieckiem, lecz wolno Ci nią golić tylko mnie. Zrozumiałaś?
- Tak jest Panie kapitanie Kastner. ( Odpowiedziała Stanisława)
- Na co czekasz, bierz się do roboty? Mam jeszcze dziś ważne spotkanie.

Kobieta pochwyciła powierzoną jej brzytwę z rękojeścią z masy perłowej.
W czasie golenia Kastner klepną Stanisławę mocno w pośladek, kobieta w naturalnym odruchu obronnym trzasnęła kapitana mocno z otwartej dłoni w twarz. Kapitan wpadł w szał. Wyrwał jej brzytwę z ręki przyłożył do szyi i tak oto rzekł ostrym głosem przez zaciśnięte zęby:

-Żeby mi to było ostatni raz, bo jak nie to wyniosą cie stąd nogami do przodu!

Oddał jej narzędzie pracy i pozwolił jej dokończyć golenie.
Po skończeniu pracy u kapitana. Stanisława postanowiła wymknąć się do komórki z węglem. Napełniła cała torbę na wierzchu poukładała narzędzia fryzjerskie. I szybko, a jednocześnie ukradkiem w stronę mieszkania. Idzie pospiesznie, aż tu naglę zauważyła patrol Niemieckich żołnierzy. Postarała się by wyglądało to tak, że niesie tylko lekkie narzędzia do strzyżenia. Lecz to nie sztuka nieść lekką torbę i udawać, że jest ciężka, a co innego nieść duży ciężar i udawać, że jest to niebywale lekkie. Stanisław zwarła do współpracy wszystkie mięśnie i siły i prosto przed siebie w stronę patrolu. I nagle wybrzmiały te słowa, które u niektórych Polaków do dziś wywołują gęsią skórkę:

-“HALT!” “Personalausweis und Arbeit-Karte, bitte.” (STOP! Proszę dowód osobisty i kartę zatrudnienia.)

Stanisław wyciągnęła mocno już wysłużoną kartę pracy po zaginaną w czterech miejscach ze swastyką i odciskiem palca i dowód potwierdzający jej tożsamość. Wyjęła do pewności przepustkę od kapitana.
Strażnicy obejrzeli dokumenty i oddali je puszczając wolno kobietę. Lecz teraz trzeba było znów szarpnąć tą torbę z węglem, lecz jak to znów zrobić by wyglądało, że robi to z gracją i lekkością. Bohaterka postarała się mocno i udało się jak myślała uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie. Myślała, że już po wszystkim, lecz pomyliła się.

-„HALT!” „Was ist in der Tasche” (Co jest w torbie?)

- Narzędzia fryzjerskie. (Odpowiedziała.)

Żołnierz kazał otworzyć torbę, a Stanisława otworzyła. Niemiec dostrzegł tylko jasne narzędzia, ponieważ było już ciemno, a czarny węgiel zlał mu się w jedno i uznał to za dno i puścił ją wolno.
Stanisława wróciła cała spocona do narzeczonego. Narzeczony podał jej miednicę i dzban z wodą. Poczekał, aż jego wybranka odsapnie i posili się razem z nim. Po posiłku mężczyzna zabrał węgiel i poszedł rozpalić w piecu, jak wrócił wyciągnął dwie obrączki wypiłowane przez niego z dwóch mosiężnych nakrętek i zapytał:

- Jak Ci się podobają? Może nie są piękne, ale po wojnie postaram się o złoto.
- Są śliczne. Niczego nie będziemy zamieniać, te wykonałeś dla mnie w strachu i z wielkim poświęceniem, dlatego są cenniejsze od złota i taką obrączką chcę abyś mnie poślubił i ja Ciebie. (Powiedziała to z wielkim wzruszeniem i łzami w oczach.)

Następnie położyli się do łóżek, do złączonych ze sobą łóżek.

http://www.youtube.com/watch?v=M-92GbEhDIE

W następnym liście zacznę tą drugą historyjkę.

A więc napisz mi, co tam słychać u Ciebie moja Droga znana mi nieznajomo.

Pozdrawiam serdecznie i wysyłam całusa.

PS: A jak już wracasz, to co robisz najpierw?

66 739 wyświetleń
1128 tekstów
102 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!