Tam na górze też macie swoją pocztę. Po naszej stronie skrzynkami na listy do was, są nagrobki. Piszę, choć wiem, że i tak nie czytasz na papierze.
Minęły dwa lata. Nawet nie wiem kiedy. Wciąż mam wrażenie jakbyś jeszcze wczoraj zasypiała tuż obok mnie. Gdyby nie ciężar wieczorów i bezsennych nocy to uznałbym, że nawet nieźle sobie radzę. Wciąż mam siłę, by rano zwlec się z łóżka i ponownie wtopić się w tłum. Patrzysz na mnie z góry i mam nadzieję, że nie złościsz się na mnie za chwile słabości. Robię wszystko, by dotrzymać obietnicy. Czasem zdarza mi się trochę tracić zmysły, ale w porę dochodzę do siebie. Taki skutek uboczny. Jednym słowem żyję, ale wciąż boli. Przyniosłem Ci wczoraj niezapominajki. Zawsze je lubiłaś, może dlatego tak żywo mrugałaś płomieniami w zniczach. Miło się gawędziło.