Przyjacielu, marzyłam o tym, co tylko nielicznym jest dane. Kochałam miłością, która była zbyt naiwna. Marzyłam o tym, by mi się udało, pragnęłam spędzić resztę swoich dni, z osobą, której oddałam serce.. Mówił, że pokochał mnie za oryginalność, nie chodziłam godzinami po sklepach ani na koncerty. Wolne wieczory wolałam spędzić przy dobrej książce. Mówił, że właśnie kogoś takiego szukał. Wmawiam mi to przez kolejne cztery lata. Później odszedł znienacka. Zostawił tylko wspomnienia, które łamią mnie każdego dnia. Odszedł do bardziej wypudrowanej i szalonej. A tyle razy mówił, bym nigdy w kogoś takiego się nie zmieniała... Wiesz, co jest najgorsze, że znalazł kogoś kto był całkowitym przeciwieństwem mnie. A twierdził, że jego miłość do mnie jest wieczna. Przekonałam się, że "na zawsze" ma krótki termin ważności...