Menu
Gildia Pióra na Patronite

przebaczam, Ta

Przebaczam ci, że się pojawiłaś w naszym świecie. Przebaczam sposób, w jaki zagarnęłaś sobą mężczyznę, który jest dla mnie całym światem. Przebaczam kłamstwa, jakich użyłaś chroniąc siebie - kłamstwa wobec Niego, mnie oraz wszystkich innych wtajemniczonych w to. Przebaczam sieć utkaną na nasze życie, z powodu której od kilkunastu miesięcy żyłam ze świadomością, że istniejesz, oczekujesz uwagi, słów, obietnic, piszesz, słuchasz głosu. Przebaczam, że zabrałaś mi powietrze wiedząc, że jesteśmy zaręczeni. Przebaczam, że namawiałaś go na wigilię i święta u ciebie, mimo że to ja noszę obrączkę – różaniec poświęcony i założony w kościele. Przebaczam, że naciskałaś, aż się nie zdeklarował, aż nie obiecał, aż nie zgodził się bez względu na to, czy tego chciał i czy planował. Że wiele z tych słów padło „dla świętego spokoju”. Przebaczam, że byłaś tutaj i że on był u ciebie. Przebaczam, że tak potwornie mnie wówczas oszukaliście. Przebaczam, że nazywając waszą relację TYLKO koleżeńską zarzuciłaś mi chorą zazdrość i niechęć do znajomości z tobą. Przebaczam, że obarczyłaś mnie myślami, że jestem złą osobą, że wmawiałaś Mu moje złe intencje i sukcesywnie, metodycznie i wytrwale dokonywałaś kradzieży najważniejszej osoby w moim życiu. Przebaczam, że wiedząc, że obie z córką czekamy na Niego, z każdym dniem pozwalałaś go sobie nam odbierać. Przebaczam, że celowo i z premedytacją zamieszczałaś na portalu zdjęcia chcąc się mnie pozbyć. Przebaczam, że z łatwością i odwagą dręczysz mnie swoim byciem przy Nim do czasu, aż sama nie odejdę, poniżona i ośmieszona. Przebaczam, że starasz się podejmować decyzje za Niego. Przebaczam, że wzięłaś sobie prawo do tego, by tulić się w Jego ramionach do koszulek, które ja mu kupiłam, prałam i prasowałam, kiedy jechał do ciebie. Przebaczam, że zostawałam tu w domu naszym z tą świadomością, że wdychasz Jego zapach. Przebaczam, że rozbierałaś Go z bielizny, która razem z nim kupowałam i z całą świadomością pomagałam mu wybrać ładny kolor, żeby się czuł komfortowo, po męsku. Przebaczam, że wykorzystując moją miłość do Niego, pozwalałaś sobie sprawiać mi przykrość i brać garściami to, co mi obiecał dawać a co przyjmowałam, jak dary najcenniejsze. Przebaczam, że na niego podnosiłaś głos i oskarżałaś o kłamstwo, podczas gdy świadomie weszłaś jako „Ta trzecia” w nasz związek. Przebaczam, że stawiasz na szali moje siedem lat przy Nim i swoje kilkanaście miesięcy. Przebaczam, że kazałaś mu mnie wysłać z podróży czymkolwiek, bym tylko nie mogła być wsparciem i towarzyszem. Przebaczam każde metodyczne dręczenie, jakiego dokonujesz. Przebaczam, że ukrywasz prawdę i nikt nie wie, że rozbiłaś nasz związek, że starasz się, aby zaręczyny stały się nieważnym gestem a ślub nigdy się nie zrealizował. Przebaczam, że mimo, że On dokonał decyzji w grudniu, wróciłaś jak echo i odebrałaś mu prawo wyboru, który sam uważał za dobry i słuszny. Przebaczam, że z twojego powodu moje dziecko płakało, nie mogło spać, nie ma teraz spokojnego domu. Przebaczam, że dzielił się z tobą zdjęciami z miejsc, w które ja go zaprosiłam i gdzie ja mu robiłam fotografie. Przebaczam ci moje łzy i nieprzespane noce. Przebaczam, że z łatwością i odwagą kradniesz moje życie, bo przekonana jesteś, że wszystko ci się należy. Przebaczam, że Miasto święte i tylko nasze usiłujesz zamienić w swoje.
Przebaczam ci to wszystko aktem mojej woli. Przebaczam ci to wszystko słowami, które staną się realne dopiero w przyszłości. Przebaczam ci to wszystko, mimo że wciąż nie jestem wolna od ciebie i od potwornego smutku z twojej winy. Przebaczam ci to wszystko przyjmując jako ostatnią lekcję próby zniszczenia mnie przez ciebie. Przebaczam ci wszystkie złe zamiary, które tłumaczysz wzbudzając w moim kochanym mężczyźnie poczucie winy, szantażując go emocjonalnie i sprawiając, że ma do przerobienia z psychologiem znacznie więcej, niż miałby, gdyby cie nie było. Przebaczam, że wykpiłaś moją miłość do najważniejszego mężczyzny na świecie. Przebaczam ci, że nie zaatakowałam cie nigdy publicznie, nie ośmieszyłam, nie oszukałam, nie oczerniłam w oczach jego i jego znajomych, ukrywałam prawdę byście mogli ze spokojnym sercem odwiedzać miejsca i ludzi ze wspólnego świata mojego z Nim, Przebaczam ci wszystkie winy.
Modlę się za ciebie każdego dnia.

2566 wyświetleń
44 teksty
3 obserwujących
  • Albert Jarus

    26 December 2013, 12:35

    :) i tak trzymać

  • 21 December 2013, 21:48

    :)

  • 13 September 2013, 14:18

    Kiedyś będzie dobrze. Tym żyję... szkoda tylko, że tak ciężko jest z tym wszystkim. Dzięki Bogu ktoś zapukał, ktoś zadzwonił i zaczął się kolejny dzień.

  • Albert Jarus

    30 August 2013, 20:08

    Wiadomo, że wiele emocji przejdzie przez duszę, ale najważniejsze jakie zagoszczą na końcu. Ja uważam, że do każdego przychodzi Pani Sprawiedliwość i przynosi to na co się przez cały czas pracowało... Czekaj warto. A przyjaciele? Ja w takiej sytuacji nie wiedziałem nawet, że są obok mnie...
    Będzie dobrze :D

  • 30 August 2013, 18:11

    To jest nas spora grupa. Zajmie mi trochę pozbierać się z tym messem w środku. Dam radę, kiedyś dam radę. Mam przy sobie przyjaciół-pojawili się w chwili, kiedy stałam już z jedną stopą bezwolnie zawieszoną nad przepaścią. W porę mnie zawrócili. Dziękuję Bogu za to.
    Potrzeba jeszcze czasu, by list trafił do rąk pani Ta. Albo zdobędę się na odwagę i zniszczę karierę doktora etyki na międzynarodowej uczelni, albo pozwolę jej stać u boku ukochanego mężczyzny, bo lepiej mu-pisarzowi z nią do twarzy.
    Wciąż walczą we mnie moja natura elfa, wciąż mam spiczaste uszy i wojowniczka, którą muszę nauczyć się być, kiedy po raz pierwszy skrzywdzę. Chciałabym rzucać kulami ognia, jak Ta.

  • Albert Jarus

    30 August 2013, 16:56

    Bardzo dojrzałe i mądre słowa... Myślałem, że czytam o sobie...
    Duże brawa dla bohaterki, w tym przypadku... Bohaterki pisane wielką literą, bo na tak wielki czyn nie każdy potrafi się zdobyć.Módl się, ja też się modlę...