Proszę Pana Spacerowałam dzisiaj po mieście. Na chodnikach pełno było liści. W końcu to jesień. Moje buty deptały złote duże liście. Wie pan co? One przypominały trochę mnie. Były piękne. Jednak kiedy spotkały się z moimi butami straciły swoją delikatność, piękność, świeżość. Stały się pomarszczone, brzydkie, brudne. Tak samo stało się z moim sercem. Było ono piękne. Zdolne do kochania, otwarte i świeże. Nie złamane. Jednak to PAN wtargnął. Nie. Przepraszam. Pan delikatnie wkroczył i robił aluzje. Omijał moje serce. Chodził tak, żeby na niego nie nadepnąć.. Jednak po pewnym czasie już się pan nie cackał. Zniszczył mi pan je. Zdeptał, pobrudził, pomarszczył i sprawił, że już nie jest takie sprawne. Gdy tak chodziłam ulicami mojego miasta zobaczyłam smutny widok. Ludzie garbili liście i je wyrzucali, a potem palili. Czy to stanie się i z moim sercem? Zostanie spalone .. Spali je tęsknota?
Z tęsknoty zrodzi się prawdziwa miłość, bo tą należy spalić i posłać z pamięci do diabła. A sam tekst rodzzi takie mysli jak pierwsze zdanie i jeszcze inne i o to chodzi.