Piszę do ciebie list.Jeden z niewielu. Zapewne chaotycznie , Bo to o czym chciałbym powiedzieć pewnie zapomnę. I czytaj go w tym momencie,bo wysłać go nie mogę. Mijają lata gdy Ciebie nie ma ,choć nadal jesteś i będziesz. W snach czasami przychodzisz w otoczce mej codzienności podpowiadając co będzie. Ale nie o tym mowa.Chciałem Ci podziękować za jeden szczegół Twojego życia , dzięki czemu odkryłem i ja coś w sobie. Ty dostrzegłaś to darząc mnie swą miłością , ja zobaczyłem to dopiero teraz. Siłą woli pokazałaś wszystkim czym jest życie , uśmiechem obdarowywałaś ponuraków budząc ich ciemny świat. I dopiero teraz zrozumiałem naszą miłość.Ona trwała dzięki pozytywnemu nastawieniu do wszystkich i wszystkiego. Dziś ja będę szedł z uśmiechem na twarzy i na przekór wszystkiemu będę łaknął dobro. Dałaś mi swój amulet - część siebie - POZYTYWNE MYŚLENIE. Dziś kroczę z inną kobietą... , w sercu niosąc część Ciebie. I jej dam część naszego szczęścia,bo wiem,że tego sobie życzyłaś.
...jeśli kiedyś zatrzymaliśmy się przy kimś dłużej niż na chwilę... stała się ta osoba istotną częścią naszego życia na zawsze... coś takiego wymyśliłem i myślę, że po części moja myśl potwierdza Twoją historię o której napisałeś w formie listu... To po pierwsze :) Po drugie, każda istota jest na swój sposób wyjątkowa... każda nam daje coś wartościowego... ale najważniejsze z tego wszystkiego jest to, kto dziś przy nas kroczy... kto trzyma nasze dłonie... Pozdrawiam niedzielnie :)