Nie zaspokajam apetytu na słowa. Możesz mnie przeczytać w oczach porzuconego psa. W nich spóźniam się na każdą śmierć. Widzę nimi jak próbujesz zdążyć na jakiś wiersz. Nie spiesz się. Zaraz w łeb sobie palnę jakimś żartem i wyjdę pozować do życia. Kocham nieczytelnie.
Jedna z Wielu
P. S. Na ostatnią chwilę nie przynoś żywych kwiatów. Są takie sztuczne. I jeśli możesz, powstrzymaj się od honorowej salwy śmiechu.
Burza w mózgu... Porusza, gdyż jak sądzę jest efektem odczuć wewnętrznych, a nie oczekiwaniem jakichkolwiek ocen. Poza tym wzbudza refleksje, wcale nie nastrajające do salwy śmiechu. Wiesz Nicol, Ci "Którzykolwiek", w tym ja powinni się czuć wyróżnieni, że się z nimi swoimi odczuciami podzieliłaś. Ja się tek czuję...:-)))
Czasem, nosi mnie podobnie, ale kiedy życie da w d... trudno nie popadać w refleksję. Może niekoniecznie życie, ale choćby otaczająca rzeczywistość, do torsji niesmaczna...
Z kochaniem, to chyba masz rację, bo lepiej nieczytelnie, niż czytelnie, a z bykami...
Sorry za brednie, a na kwiaty nie licz, za to uśmiech mój masz zawsze ;)