Nie umiem tak. Nie umiem udawać, że mnie nic nie obchodzi. Nie potrafię odciąć tego miejsca i Ciebie ode mnie. Potrzebuję, żebyś wrócił. Nie ważne, czy będziesz mieszkał ze mną, czy w pokoju 20 minut stąd. Potrzebuję, żeby spełniły się Twoje obietnice. Zaufałam Twoim słowom. Oddałam w Twoje ręce dwa zycia. Nie możesz nagle wpaść na pomysł, że potrzebujesz wolności. Ja tu przecież wciąż jestem. Zostawiłam swój dom wiele kilomertów za sobą, przeniosłam się ze swego dawnego życia do Twego świata. Nauczyłam się dla Ciebie czuć się piąkną i kochaną. Stopniowo pokochałam komplementy. Czuję się kobietą. Dlaczego więc akurat teraz mnie nie chcesz? Dlaczego wybierasz inną, dlatego Ta...? Nadal boli mnie każda noc, kiedy nie czuję ciepła Twojej skóry. Tak oszczędnie udzielasz mi swego towarzystwa. Czuję się jak zabawka. Czuję się jak niemodna kurtka. A przecież obiecałeś mi... Czytam ciepło z każdej naszej starej fotografii. Z tej z dnia zaręczyn i każdej kolejnej. Widzę pogodę w Twoich oczach. Pogodę, jaką zawsze miałeś w naszym domu. Dlaczego rozmieniłeś ją na drobne uśmiechy? Dlaczego adresatką była Ta...? Zmieniam przestrzeń, w jakiej się poruszam. Mówisz "dla was", "na wasze wymagania", "jeśli będzie wam"... a obiecałeś, że będzie nasz dom, nasze sprawy, nasz czas. Co się stao z nami? Nie można powiedzieć, że się miłość uleciała. Nie wolno tak ranić. Te wszystkie lata i teraz szukasz wolności? I jak mam dalej zyc? Jak mam wytrwać, skoro wymagasz ode mnie spokojnej akceptacji Twoich potrzeb, a o mnie nie pomyślałeś? Co ze mną? Co z moimi potrzebami? Gdzie ja byłam przez te dlugie lata? Nie daję rady istnieć osobno... A Ciebie nie obchodzi, że od tak wielu miesięcy nie spałam spokojnie. Nie myślisz o moim sercu połamanym jak kruchy opłatek. Walczysz o siebie i poczucie własnej wartości. Zapędziłeś się wposzukiwaniu siebie. Depczesz po mnie...
Dopiszę jeszcze,co przeoczyłam w komentarzu wcześniej. Życzę Ci jak najlepiej. W takiej sytuacji jest potrzebne zrozumienie i wsparcie... Miłego dnia :)
Ciekawe opowiadanie...moim zdaniem jeśli ktoś nie dotrzymuje obietnic, czy warto walczyć,chyba,że chce szansy i rokuje nadzieję..? Pozdrawiam serdecznie :)