Menu
Gildia Pióra na Patronite

***

Anvaine

Anvaine

Nie rozmawialiśmy już od bardzo dawna. Na początku myślałam, że niemal nie będę w stanie wytrzymać ciszy, że nie poradzę sobie bez twojego uśmiechu, który do dzisiaj odbija się ode mnie miękką nutą. Byłam niemal pewna, że zatracę się w smutku - jak kiedyś. Przeczuwałam nawet, że kurz okryje mnie cienką warstwą zapomnienia... Ale to już było. Już raz pozwoliłeś mi zapomnieć o barwie swoich oczu.

To tamtego dnia lód zmroził mi w sercu mnóstwo uczuć i tylko mój ognisty temperament pozwolił by przeżyły, by przetrwały, do dnia, kiedy znów mogłam się tobą cieszyć. Dzisiaj jest inne. Mimo, że na zewnątrz zupełnie podobnie, bo śnieg, bo wieczór zagląda przez okno i minusowa temperatura, ale... Tamta dziewczyna, pełna nadziei, ufności i oczekiwania, chyba już dawno zasnęła. Jestem tylko ja. Trochę starsza, trochę smutniejsza, trochę bardziej samotna. O nie. Nie pomyśl o mnie źle. Płomień życia wciąż i niezmiennie jest tu obecny, tak bym nadal mogła zasługiwać na twoje pieszczotliwe: Ogniku.
Dla mnie zawsze będziesz nieocenionym bohaterem, snem na jawie i milionem przyjemnych myśli układających się we wspomnienia, które tak bardzo chciałabym móc zapamiętać. Będziesz rycerzem na (tylko) czarnym rumaku, bo doskonale wiesz, że nie lubię standardowych określeń. Niejednym marzeniem i ostatnią radosną myślą. Będziesz większością.
Problem w tym, że tym razem wcale nie tęsknię. Nie myślę o tobie nawet trochę, odrobinę, czy maleńką cząstkę. Niestety nie kładę się do łóżka z gulą w gardle i przeświadczeniem, że mogłam cię zatrzymać - nie pozwolić odejść. Nie czułam nawet wyrzutów sumienia, że mogło przyczynić się do tego nasze ostatnie spięcie. Zniknąłeś, a ja przyjęłam to do wiadomości. Czysto rzeczowo, bez łez.
Ktoś by powiedział, że pięć lat znajomości to długo, ktoś inny rzuciłby, że to niemal nic w porównaniu z życiem, ale ja uważam, że było nam tego w sam raz. Nauczyłeś mnie wielu rzeczy, niejednokrotnie pomogłeś w chwilach zwątpienia i mam nadzieję, że potrafiłam odwdzięczyć się tym samym.
Być może kiedyś, gdy w prawdziwym życiu wpadniemy na siebie przypadkiem, zdam sobie sprawę, że to właśnie ty. Uśmiechnę się do ciebie - jak wtedy, gdy się poznaliśmy - i odpoczywając w spacerze usiądziemy na realnej ławce. Zdarzyć się może, że nie spotkam cię już nigdy. Słowa nie ułożą się miękko i nie zobaczysz mojego uśmiechu, który ci przecież obiecałam.
Dlatego chcę żebyś wiedział, że nie jesteś już moim światem, ale mimo to pragnę ci podziękować - że byłeś. Że było nam dane myśli zamieniać w piękne słowa, by z wyimaginowanym powiewem słać je do siebie nawzajem.
Dziękuję.
Przyjacielu.

9083 wyświetlenia
108 tekstów
5 obserwujących
  • Albert Jarus

    19 February 2013, 09:54

    Bardzo ładny list. Z taką wielką miarą pozytywnych emocji, choć gdzieś w śroku tli się i smutek.
    Pięknie