Otwarte oczy
Mamo
Znowu sumienie gryzie mnie Mamo, bo nie zadzwoniłam jak co rano. Pilnuję tych codziennych pogaduszek, bo już rozumiem, że chcę, a nie muszę. Zestarzałam się trochę i własne dzieci oczy otwierają, co na starość jest potrzebne, jakie sprawy wartość mają.
Tak żałuję, że jak miałaś pięćdziesiąt lat, całymi miesiącami nie dawałam o sobie znać. Wtedy mogłaś wszystko ze mną robić, spacery, wycieczki, zakupy i każde ploteczki. Ja nie chciałam, nie potrzebowałam, brakiem czasu się zastawiałam. Tych wspomnień teraz mi tak bardzo brak. Ja dla ciebie całym światem byłam, ale sobie z tego w młodości zakpiłam.
Teraz już każdy dzień pilnuje i po telefon często sięgam. Jutro w piekarni Twoje ulubione ciastka kupuję i na kawę biegnę bo chcę, bo radość w Twoich oczach widuję. Każdy dzień ma wartość inną, bo i moje patrzenie na świat się zmieniło. Czemu to człowiek musi się zestarzeć, by zmądrzeć i przestać na siebie tylko patrzeć. Oczy me otworzyły się i niech tak już zostanie, bo Mamę mam jedną i kiedyś mi to będzie zabrane.