list do...
Drogi, Księżycu mojej samotności.
Jesteś. Wiem o tym. I ja jestem też, wiem. Ty wiedzieć nie musisz, tylko tyle chciałam... Ach! I jeszcze! Jeszcze... Przepraszam, że Cię kocham. Tylko trochę... Zawsze. Wszędzie. Kruchością i siłą największą serca małości. Bólem, radością, łzą szczęścia i rozpaczy. I gdy samotnie i tęskno... Myślą okrążam Twoje dłonie w poszukiwaniu ciepła. Przepraszam, lecz jestem. Składa się na mnie tylko smutek i miłość do Ciebie. Być inną nie potrafię. Być taką jak pragniesz nie umiem. Przepraszam za mą małość, za to, że nie spełniam Twych oczekiwań, że nie jestem piękna, tańczyć nie umiem w balecie i śpiewać jak kanarek na sznurku. I wybacz, że czasem jesteś za bardzo w mym życiu, że innego oddechu po za Twoim nie znam i wzroku błękitu i głosu szeptu i zapachu obojczyków.
I tylko jedną mam prośbę do Ciebie, mój miły, jedno maleńkie pragnienie nieboszczyka racz spełnić.
Nie zapomnij o mnie. Nie zapomnij, bo będę tu dla Ciebie zawsze.
Z uszanowaniem należnym Księżycowi,
Ona.