Ciiii, Cichutko. Jest prawie noc. Wyszepczę Ci kilka słów na ucho. Tak, żeby nikt nie słyszał. Jesteś tam?
AWENTURYN, to jeden z najbardziej szlachetnych kamieni. Twardy niczym głaz, pozwala w sobie rzeźbić. Nigdy tego nie robiłeś? Chyba nie. Wiedziałbyś wówczas, że słaby materiał się rozpadnie, miękki będzie zmieniał kształty, a ten, wymaga jedynie delikatnej, mozolnej pracy. Awenturyn jest jak ze szkła. Mocno uderzysz, a się rozsypie. Umiejętnie weźmiesz w dłoń, a będzie błyszczał. Służy do wytwarzania ozdób.
Jego zielony kolor śle przesłanie. Kolor ust też nie ujmuje. Nadzieja miłości. Wiem, że to trudne zrozumieć czyjeś słowa. Dlatego nie dziw się, kiedy nie rozumiem twoich. Być może chcesz pomóc, ale z wściekłością rzucasz kamieniem o ścianę. Dziwne, że jeszcze jest cały. To też taka metafora. Wiesz, że niektóre kamienie wytwarza się sztucznie? Wystarczy trochę opiłków, by przestał być szkłem. Zaskakujące. Szkło, które nie tłucze się, błyszczy, mieni.
Często nie rozumiesz tego co piszę. Interpretujesz inaczej. Znajomi również. Jakbyście z góry zakładali inny scenariusz. Później dziwicie się, że jest brak efektów. Czy naprawdę trzeba to wszystko mówić? Najwyraźniej. Po nocnym spacerze dopisze drugą część.
"takie słowa mówi kaznodzieja." - To zabrzmiało jak komplement. Dziwne, że nie napisałam tego w nocy. Pochodzę z bardzo wierzącej od kilku pokoleń rodziny. Od dziecka zawsze byłam bardzo wierząca, później również praktykująca. W młodości ponad 10 lat uczyłam innych prywatnie religii i Biblii, niekiedy pisałam i odtwarzałam scenki. Później przestałam. Poprzestałam na praktykowaniu tylko w domu. Wyjechałam do innego miasta. Nigdy o tym nie nawet wspominałam. Potrzebowałam czasu dla siebie. Tylko ja i On, z naciskiem na On.