Chciałabym bardzo napisać kochana,lecz to nie jest możliwe.,od trzydziestu lat nie widziałam Cię,mamo i właściwie już prawie Cię nie pamiętam.
Piszę bo czuję, że powinnaś wiedzieć jak bardzo zniszczylaś mój spokój,sprawilaś, że nigdy nie czuję się w pełni wartościowym człowiekiem., wciąż chowam głowę w ramionach ,rzadko ja podnoszę ,jak wtedy gdy kryłam Cię przed wścibskimi pytaniami sąsiadów:Co robi mama?,odpowiadałam, że śpisz bo boli Cię glowa, rzeczywiście spałaś,ale w pijackim amoku😒 Dałaś mi i młodszej siostrze dzieciństwo pełne bólu i cierpienia, głodu i strachu. Niestety,nie mam za co Ci dziękować, niestety nie potrafię też wybaczyć,ani tym bardziej zrozumieć. Czasem myślę o Tobie lecz nigdy nie tęsknię, chcę,żebyś wiedziała, że jestem całkiem inna od Ciebie ,nie powielam Twoich błędów,kocham swoje dzieci najbardziej na świecie , daję im wszystko czego Ty mi nie potrafiłaś ofiarować. Ten list do Ciebie jest pierwszym i ostatnim,nie sądzę nawet,że wzbudzi w Tobie jakąkolwiek refleksję czy wyrzuty sumienia.,po prostu wiedz, że mam się dobrze bez Twojego udziału w moim życiu. Nie pozdrawiam Cię również,tak naprawdę jest mi obojętne jak Ci się wiedzie.,. Chciałabym tylko żebyś wiedziała jak bardzo zraniłaś moją duszę i serce, fundując koszmarne dzieciństwa a potem odrzucenie. Żegnaj mamo,dla mnie od dawna nie istniejesz. Edyta-jedna z wielu Twoich osieroconych dzieci. P.S.Nigdy nie proś o przebaczenie, niestety nie będzie to możliwe.