Niezwykle ciekawie opisujesz scenerię stanu skupienia , choćby tylko w trakcie modlitwie, Mirosławie, nie mniej jednak ja i tak do wspomnień o zagubieniu mojej Kochanej Sisi jestem mocniej przywiązana , pomimo wszystko.
Ja uwielbiam ciszę i mrok, nawet samą noc, dla mnie one do modlitwy najlepsze, a kiedy modlę się w dzień to też zaciągam story lub zamykam oczy. Myślę, że pogodzeni ze swoimi drogami, nie boimy się miejsc, w których są one tunelami, gęstym lasem, końcem doby, który to koniec naturalnie jest ciszą ciemnością, ale w niej też księżyc, wielki wóz, światła lecących samolotów.
Półmrok Mirosławie , tylko półmrok, moim skromnym zdaniem , ciemność niekoniecznie, w 1999 w grudniu moją Sisi zamknięto na całą noc w kościele im świętego Mikołaja w Cebulowie , nie był a tym zachwycona , bynajmniej , poszła pomodlić się o spokój ducha zniewolonego bulimią , ani pani pedagog wtedy , ani nawet słynny trener nie potrafili jej pomóc , podobnie jak słynny już bernardyn w redecku , który zamiast szczerze porozmawiać z dzieckiem spreparował kazanie potępiające jego matkę, zapewne jakaś święta krowa zapyta, a gdzie była wtedy jej matka , chętnie jej odpowiem , zarabiała na chleb dla swoich dzieci na obczyźnie , zostawiając w tym czasie swoje dzieci pod opieką ojca w szeleszczącym dresie , który , o ironio jedyne co zrobił to wykradł zarobione przez nią i wysłane dzieciom pieniądze po to aby pójść się za nie napić, Sisi zadzwoniła do matki opowiadając jej jak to noc była zmuszona spędzić w kościele , na klucz zamknięta .