Tak przy sobocie siedzę i myślę, jak tu bałaganowi zrobić na złość? Może wie ktoś? Siedzi on sobie na podłodze, na meblach, w łazience i na komodzie. Siedzi i śmieje się! Czeka aż zetrę, odkurzę, zmyję, potem zza szafki wyciąga szyję i ze mnie sobie drwi. A ja dzisiaj inaczej, spokojnie, nie bierze mnie złość. To ja dzisiaj jemu chcę dać dobrze w kość. Nakruszyłam, talerz i szklankę zostawiłam, rozlałam, wysypałam, podłogę ubrudziłam, koszulę rzuciłam, przeszłam się paradnie, pogłaskałam go po głowie, uśmiechnęłam się i czekam , co powie? A on tylko wybałuszył oczyska, piana poleciała mu z pyska, zwinął się i znikł. I tak doszłam do wniosku, że on lubi moje nerwy. Dlatego złośliwiec , sam robi się bez przerwy. Rada więc moja taka: wyluzuj, korzystaj z piękna świata, ignoruj, i śmiej się z wariata. Gdy nie znajdzie złej energii, nie wprowadzi swej strategii.
Świetna :-)))
Zastosuję się do porad.
Świetna :-)))
Zastosuję się do porad.