Menu
Gildia Pióra na Patronite

martwość, gdy życie jeszcze woła

Wyżywamy się wszędzie, o wszystko na sobie na wzajem. Wyżywamy się za to, że pani w sklepie nie odpowiedziała dzień dobry, za to że autobus znów spóźniony. Wyżywamy się, za pogode, że pokrzyzowała plany, dała nam w kość. Wstajemy, zbyt wczesnieśnie, albo zbyt późno i na wariata biegniemy do pracy. Wszystko składa się w jedną wielką jaskinie zła, cierpienia i marazmu. Nie uśmiechamy się, bo przecież nie na to już czas. Nie wychodzimy do miasta z gronem przyjaciół pod pachą, przecież tyle roboty na jutro. Kino...? To nie te czasy, nie dość,że drogie to jeszcze i repertuar słaby. Wszystko wokół nas, jest albo za małe, albo nadto za wielkie. Nie ma równowagii, już dawno utonęła w morzu tych przygód, krwawych przygód. Wydawać by się można, że my już nawet nie gonimy czasu, on uciekł bezpowrotnie. Wspominamy dzieciństwo, snując jak było pięknie, straszymy dzieci by bawiły się teraz.. bo potem nie będzie już pory. Dlaczego? Dlaczego w kwiecie wieku odpuszczamy, dajemy swojemy ciału płynąć z nurtem, zamiast wstać i walczyć. Dlaczego wbrew humorkom pani ze sklepu nie uśmiechniemy się ponownie, zamiast zarysować gniew od ucha do ucha. Dlaczego, gdy autobus się spóźnia denerwujemy się, a nie spoglądamy w niebo z nadzieją i wiarą, że jest nam coraz lepiej. Jeśli zalożymy istnienie istost pozaziemskich to naszym zadaniem jest modlitwa o to by nie odiwedzili nas o tutaj nie dlatego,że my się ich boimy, a wręcz przeciwnie by oni nie zabrali ze sobą naszego cierpienie. Łzy wylewają się zza kołeniaża, ściskamy je jedynie tym krawatem za 100zł wprost z wyprzedaży. Nie ma już usmiechu, a oczy odbijają tylko zło. Ustańmy, choćby pociąg miał odjechać, weźmy oddech glęboki, choćby koszula miała pęknąć. Nie bójmy się ,że nie zdążymy, zostaniemy w tyle i tył bywa interesujący. Dajmy ponieść się emocją, nieobcinajmy skrzydeł młodym. Po prostu cieszmy się, bez powodu, jakby jutra nie miało być, jakby jutro nadejść w ogóle nie chciało. Czy to jest za drogie? Nie sporostamy tak prostym wymaganiom, jakim jest bycie szczęsliwym. Bądzmy, kazdy na swój sposób, a nie tak szablonowo, szaro po prostu martwo. Bądzmy, obojętnie gdzie, z kimkolwiek zechcemy. Skacz, choćbyś dna nie widział, przestańmy się bać, malować ofiarną kreską. Bo i tak każdy z nas umrze z przeświadczeniem,że nie był nadto odważy, że był martwy w ten czas, gdy życie go jeszcze chciało.

20 999 wyświetleń
429 tekstów
2 obserwujących
  • Gaia

    16 June 2012, 19:03

    rozumiem i doceniam
    :)

  • 16 June 2012, 19:01

    Opisując zło, uczulasz na nie. Nie chodzi o stawiania drogowskazów, bycie moralizatorem. Chodzi o to by być tym cichym glosem, ktory otwiera Tobie serce na to konretne zlo, na to z czym tak na prawdę człowiek nie powinien sie godzić. Nie chce dawac wzoru, nie jestem nim. Kazdy z nas ma swoja moralnośc i należy to w koncu zrozumieć. Różnimy się od siebie, nie ma jednej recepty na byc szcześliwym. Zwracam tylko uwagę na to ,że oglądamy się za plecy zamiast maszerować, ze zaciskamy pięści zmiast witac się, że stajemy sie nie indywidualistami ale samolubnymi manekinami. Największa motywacją jest sumienie, trzeba jedynie dość szybko dopuścić je do głosu.

  • Gaia

    16 June 2012, 12:00

    Namalowałaś obraz naszej ponurej gonitwy za niczym i w gniewie. I zrobiło i się smutno. Aż się chce krzyczeć: nie chcę tak żyć, ani słuchać o "takim" życiu. Rozumiem że wylałaś z siebie to coś, co uwiera i boli. Więc cel osiągnęłaś. Ale ja nie czuję się lepiej i nawet ostatnie wersy nawołujące do czegoś innego nie dały mi energii....
    Co zrobić aby słowo zachęcało? Aby napisać tak, by ktoś zobaczył to lepsze i poczuł, że chce. To jest pytanie na które wszyscy szukamy odpowiedzi. Pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniach :-)