Menu
Gildia Pióra na Patronite

Gorycz się przelała.

Wiem jak to jest, jak mogłeś się czuć. Jak ktoś chcę ofiarować Tobie wszystko, wszystko co ma. Jak usilnie wierzy,że Ty też tego chcesz. Wiem, jakie to poczucie,że uczucia tej drugiej osoby są zbyt silne, ponad Twoje możliwości. Wiem, jak robi się przykro, przynajmniej mi się robi ,gdy wiem,że w mnie nic nie płonie. Doceniam,że pozwoliłeś siebie kochać, podczas gdy Ty nie czułeś nic. Dziękuję,że dałeś mi choć na chwile uwierzyć,że jestem szczęśliwa i owo szczescie tak niefortunnie zapakowane przyjąłeś choć bez wzajemności.. Dziękuję, że łudziłam się tak długo na ile długo pozwoliłeś mi trwać w przekonaniu dobrze obranej drogi. Nie żaluje, choc może i powinnam. Nie żałuję, że kochałam. Mogę umrzeć zaznałam przecież tego na co inni czekają całe życie. Wiem już, jak jest życ nie dla siebie a dla Ciebie, dla kogoś obcego. Wiem, jak jest cierpieć, tęsknić, płakać po nocach. Przez pryzmat bólu lepiej doceniam dobro, dobro którym Ty tak oszczędnie odarowywałeś mnie, bądz oszczędnie karmiełeś. Jestem pełna wdzięczności za sen, którego nadzieją miałam,nigdy sie nie obudzić. Dziękuje, że potrafiłeś grać, bym mogła czuć się pięknie, potrzebnie. Wszystko bylo obłudą, a ona tak doszczętnie robiła ze mnie najszczęśliwszą pod słońcem. Na łyżece aplikowałeś mi poczucie,że przecież wszystko gra, wszystko biegnie w dobrą strone. A później na tej samej łyżece podałeś trucizne, może i to właśnie po tę trucizne stałam w tej długiej kolejce. To była pierwsza kolejka która była przyjemniejsza niż sam cel na który czekałam. Otworzyłeś oczy na dobro, urważliwiając mnie na zło. Nauczyłeś latać a potem zabrałeś skrzydła. Pokazałeś drogę, która powinien kroczyć człowiek, a potem zakręciłeś tak bym nie wiedziała gdzie mam podążać. Cierpię, każdego dnia coraz mocniej. Już nie z miłości do Ciebie, tak bardzo zdusiłam ją w sobie. Cierpie z zimna jakie pozostawiłeś, jakiego pragnęłam, skoro nie mogłam pragnąć już Ciebie. I nawet nie wiem, czy jesteś przyczyną tego bagna, czy tylko jego skutkiem. Powinnam żałować, żałować tego,że Ciebie spotkałam. Powinnam codziennie zadawać sobie pytanie - dlaczego, dlaczego akurat ja padłam ofiarą niespełnionej miłości. Ale czy nie warto zwrócić uwagę,że choć niespełnionej to jednak MIŁOŚCI. Czy nie powinnam wyciągać ręcę ku górze, z podziękowaniami, że choć bolało to przez chwile kochałam. Ilu jest wokół mnie ludzi pustych, z defektem wewnętrznego zimna - jak Ty cały. To Tobie powinnam współczuć, a nie szukac wspólczucia dla siebie. To Ty nigdy nie kochałeś, nie czułeś się tak wspaniale jak Ja. To Ty jesteś kaleczny, okaleczony już w łonie matki. Bowiem miłość jest warta każdego cierpienia. Nie chce już płakać, nie płacze prawie w ogóle. W końcu widzę światło pośród ciemnosci która mnie ogarniała. Widzę sens cierpienia, dlatego cierpieć mogłabym nadal. Zrozumiałam, to co było dla mnie niezrozumiałe, takie odległe. Dogoniłam myśli, na które nie było miejsca. Trwam, choć nie ma już nic we mnie. Oddycham choć wiem,ze nia mam dla kogo. A czy wierze? Nie wiem, obawiać mogę się jedynie, że nigdy wiedzieć nie będę

21 002 wyświetlenia
429 tekstów
2 obserwujących
  • 27 May 2012, 22:28

    A czy to możliwe, by nie odczuwać już tego co bohaterka. Marazmu? Jak można dopuścić do pustki z którą sie walczyło. Jak można sprzedać swoje uczucia, sprzedać na wieczność byleby już nie kochać. A obiecywała, że taka nie będzie. Ze po prostu wyleczy się z tego 'zacpania' Obiecywała być tak samo emocjonalna, tylko juz w zdrowych relacjach. Z obietnic pozostało tylko jedno słowo 'obiecywała'. Nie ma emocjonalność, łzy są już tylko słone. Są zdrowe relacje, których sensu nie widzisz, w których sensu odnaleść nie możesz. Jak można teraz krztusić się łyżką, na której kiedyś podawałaś/łeś sobie odtrutkę? Jak to możliwe przedawkować rekonwalestencje, która miała Ciebie wyleczyć? Bohaterka wie, że można.

  • Spryciu

    27 May 2012, 22:12

    Dobry tekst w którym "Ładnie zapakowane" jest wszystko.
    Odczuwałem podobne co bohaterka uczucie.