Menu
Gildia Pióra na Patronite

Koncert Czerwonych Gitar

fyrfle

fyrfle

Spełniam swoje kolejne marzenie, a jednocześnie patriotyczny obowiązek, bo uważam, że jak każdy Polak i każda Polka powinni przybyć do Żywca i w browarze tamtejszym uklęknąć, po czym ucałować tamtejszą ziemię za ten stamtąd złocisty płyn, tak wszyscyśmy winni raz w życiu być na koncercie Czerwonych Gitar.

Zasiadam jak zwykle w holu sali koncertowej pół godziny przed koncertem i obserwuję. Dozwolone od 70 lat. Jak to jest, że na tak znany zespół przychodzą tylko ci, którzy zaklinają starość? Idą eleganccy i wysztyftowane - prezesi rad nadzorczych i pudernice, pełne wszelkiego złota na sobie i może myślą sobie, że to posiedzenie prezydium egzekutywy Komitetu Wojewódzkiego lub naste plenum Komitetu Centralnego, kurso - konferencja z programem artystycznym, a może raczej to szczwane lisy i ten koncert, to tylko okazja do wspomnień z tamtych lat, kiedy też lądowania zawsze były miękkie. Dżentelmeni pociągają już, a to lewą, a to prawą stopą - nieuniknione ślady po nieuniknionych przypadłościach zdrowotnych ciała. Póki co ciało nie słucha władzy, ale genetycy są tuż tuż! Czegoś mi tutaj brakuje, no czegoś mi w nich brakuje.
Z pierwszego składu jest tylko perkusista, ale radzi sobie świetnie z pałeczkami i jest znakomitym konferansjerem, a muzyki nie trzeba przedstawiać, bo ta broni się zawsze i wszędzie znakomicie, tylko żal, że to nie jest koncert w klubie, żeby się poruszać we wszelki możliwy sposób. Stare piosenki w kilku blokach po kawałeczku, a w całości nowe utwory, które bronią się znakomicie - są nowoczesne rockowe i porywają do ruchu, dlatego żal znowu, że siedzi się we fotelu miejskiego centrum kultury. Zabieg, który jest odwrotnością do tego co robią wszyscy inni. Oni stare zagrali na początek, a nowe na koniec. To nowe zdecydowanie lepiej wchodzi w ucho i ciało. Ależ świadomość własnej klasy i wielkości! Nie dziwi nic , bo trzy pokolenia muzyków i piosenkarzy na scenie, to sami zwycięzcy najważniejszych polskich i europejskich festiwali wokalnych i instrumentalnych.
Koncert trwa w najlepsze, a tutaj mykają między widownią a sceną. Nietrzymanie moczu, ach to ciało, ach ten czas.
W końcu owacje na stojąco, choć nikt nie prosił i kilkukrotne bisy. Bajpasy nie popękały, rozruszniki nie przegrzały się, wszyscy cali i uśmiechnięci wychodzą. Już wiem! Brakowało no tak! Berety zostały w szatni.

.19.03.2017r.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!