Menu
Gildia Pióra na Patronite

Głupi teatr.

osho713

Sądząc, że postępujesz głupio obarczasz się często nie swoją odpowiedzialnością. Nikt nie pyta głupca, dlaczego postąpił głupio, tylko dzieli się szyderstwem, które ogólnie przyjęte za dopuszczalne szuka zrozumienia dla własnej niefrasobliwości. Głupie, prawda? Gdy czegoś nie wypada nam zrobić to często dzieje się tak nie z powodu rzeczywistych ograniczeń, lecz ograniczających nas, wyuczonych uprzedzeń, którymi zdążyliśmy nasiąknąć przez lata zależności od poglądów kulturowych lub rodzinnych. Zatem podróżujesz po cienkim lodzie ograniczeń niezależnie odczuwalnych - nieświadomych. Dlaczego to takie ważne, by to rozpoznać? To proste, ponieważ ulegając uprzedzeniom nie zrobisz tysiąca rzeczy o jakich marzysz, ani nawet jednej z nich. Ogólnie można przyjąć , że to wrodzona skromność nakazuje Ci postępowania wedle pewnych zasad i choć to cnotliwie brzmi czasami kończy się destrukcyjnie dla Ciebie lub otoczenia. To zapadanie się w sobie często właśnie ma swój finał w rezygnacji z wielu rzeczy, a tam samym w odczuwaniu przytłaczającej niemocy. Jeśli uznaliśmy za cnotę zachowanie pełne rezerwy do zdarzeń i zachowań innych ludzi, jeżeli przyjęliśmy, że trzeba na wszystko uważać i pewnych rzeczy bezwzględnie się wystrzegać stanie się prawie pewne, iż to ciągle będzie powracać pod wieloma postaciami do naszego życia.

A teraz pomyśl, kiedy czujesz się zażenowany i jak bardzo to ogranicza Twoje życie? Mieliśmy ostatnio przykład zachowania widzów w Teatrze Narodowym w Krakowie. Zachowanie dotyczy także aktorów. Spójrzmy na to z innej strony. Być może z okrzykami na ustach :"hańba" wychodzili z sali ludzie, którzy byli szczególnie wrażliwi na sztukę, lecz tą daleką od czegoś, co wiąże się z aktem seksualnym, cielesnością. Być może też nie widzieli siebie w tej scenie lub widzieli aż za dobrze? W każdym razie ich poczucie estetyki skądś się wzięło. Z drugiej strony mamy aktorów i tę część widowni, która czekała co będzie dalej.

Kto uczynił bardziej teatralny gest?

Ni mniej, nie więcej pewnych rzeczy nie chcemy sobie wyobrazić, ponieważ aż nadto kierujemy się ograniczeniami. Dlatego wielu z nas nie będzie dobrymi mówcami, nie odważy się powiedzieć otwarcie, że czegoś się boi lub stanie się przeciwnikiem swoich wyimaginowanych przeciwników - myśli. Na bazie ograniczeń powstaje myśl, obracająca się w pewność, że jesteśmy powołani do takiego a nie innego życia. Żeby wszystko było jasne, nie obracamy się tu w kręgu występku, zbrodni i zachowań prowadzących do krzywdzenia ludzi, choć pośrednio może wynikać jedno z drugiego.

Zahukane dzieci, ograniczeniem pochodzącym od wszystkowiedzących rodziców w wielu przypadkach stają się emocjonalnymi dewiantami, by na przyszłość bać się własnego cienia. Syn kowala być może zostanie kowalem, ale jeśli odważy się pójść własną drogą mądry ojciec - kowal pozwoli mu dokonać samodzielnego wyboru. Wtedy to kwestia miłości stanie się najważniejsza. Nie jesteśmy tym, co robimy, ale jeśli robimy coś, czego nie chcemy, stajemy się też nie tymi ludźmi, którzy chcą się realizować i spełniać swoje pragnienia. Potem przez wiele lat wracając do domu rodzinnego czujemy dziwne zażenowanie, a jednocześnie walczymy z wieloma emocjami nakazującymi nam miłość, przywiązanie, szacunek. Nie ma głupoty większej od tego, co inni uznając za właściwe chcą narzucić jako sposób na życie w imię dobra, wiary, czy pozornej miłości. Najlepszą wymówką w tym momencie jest miłość.

Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Do końca nie można uznać wielu ludzkich zachowań za głupie, ponieważ bardziej pasuje do tego określenie: nieświadome.

A zatem mieć świadomość, że postąpiliśmy głupio to jednocześnie zaufać swojej intuicji, że nic do końca nie jest takie złe, że trzeba iść dalej, wybaczać sobie i innym, ufać też, iż nikt nie jest doskonały - my sami również. Czasem zupełnie podświadomie czyniąc rzecz do tej pory uznaną przez nas za głupią odkrywamy, że jednak umiemy pokonywać pewne granice, z których potrafimy się wyzwolić.

Mógłbym sądzić, że pokazanie się na forum publicznym jest pewnego rodzaju szaleństwem (czyt. głupotą) z mojej strony, iż narażam się na śmieszność z powodu moich wynurzeń, ale mam w sobie silniejsze od tego przekonanie, które wynika z doświadczania siebie i wyzwalania z ograniczeń jakie kiedyś mi narzucono. Jest ich jeszcze trochę, zapewne w nieuświadomionej strefie pozornego komfortu, który sobie stworzyłem. Każdy musi ponieść pewne ryzyko, jeśli chce się wyzwolić z tego ograniczającego, wręcz paraliżującego uczucia niemocy. Suma naszych strachów to niedopowiedziane zdania, przemilczane pragnienia, których się wstydzimy. Zawsze szukamy usprawiedliwienia, by czegoś nie zrobić narażając się na śmieszność, a potem kiwamy się na krześle trzymając kciuka w ustach. Dlaczego jestem taki głupi? - pytamy samych siebie. Jedno jest pewne, uznajmy najpierw, że niczyja to wina. Bez zbędnej kurtuazji, zdobądźmy się na odwagę i zacznijmy otwarcie mówić o własnych pragnieniach, o tym co nas boli. Uczyńmy tak dla własnego zdrowia, przebudzenia z tego przeciągającego się letargu. Może dzięki temu i inni nabiorą odwagi, by zacząć żyć naprawdę ? Czyż świat nie będzie wtedy piękniejszy?

Pozdrawiam Was ciepło i życzę miłego dnia.

946 wyświetleń
27 tekstów
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!